Towarzysze Karola Lwangi

Wiara.pl

publikacja 11.03.2009 11:37

Spośród świętych męczenników z Ugandy najbardziej znany jest Karol Lwanga. Dzięki uprzejmości Misjonarzy Afryki, którzy udostępnili nam poniższe teksty, możemy poznać także sylwetki jego Towarzyszy.

Towarzysze Karola Lwangi Ilustracja dzięki uprzejmości Misjonarzy Afryki

Poncjan Ngondwe – patron żołnierzy
Poncjan urodził się w Bulimo między 1847 a 1850 rokiem; należał do klanu Nyonyi. Gdy miał trzynaście lat, zaprowadzono go do królewskiego pałacu, gdzie został paziem Mutesa; pozostał na dworze aż do swej śmierci, służąc później Mwanga jako żołnierz. Ngondwe miał trudny charakter, choleryczny, mściwy i wyróżniał się jako członek królewskiej gwardii. Jednakże jego przyjaciele: Jakub Buzabaliawo, Bruno Serunkuma i Anastazy Bazzakuletta byli chrześcijanami i za ich pośrednictwem wszedł w kontakt z chrześcijaństwem; był stopniowo wprowadzany w prawdy wiary przez Andrzeja Kaggwa. Od tej chwili zaczął pracować nad sobą, zwalczać nienawiść i mściwość, i przygotowywał się do przyjęcia chrztu, co nastąpiło 18 listopada 1885 roku.

Swe trudne obowiązki rekwirowania bydła dla króla spełniał kierując się sprawiedliwością i bezstronnością. Przy pewnej okazji został wtrącony do więzienia, ponieważ zabrał, zgodnie z otrzymanymi wcześniej rozkazami, parę zwierząt należących do Mukajanga, królewskiego kata.

26 maja Mukajanga miał wykonać rozkazy króla. Wydobył z więzienia Poncjana i powiedział do niego:
- Kabnka polecił mi zabić wszystkich chrześcijan. Czy ty jesteś chrześcijaninem?
- Rzeczywiście, jestem chrześcijaninem - odpowiedział Poncjan.
Kat rozkazał związać go i zaprowadzić do patio, gdzie zebrano pozostałych skazanych. Zgodnie z wyrokiem Poncjan miał umrzeć w Namugongo, oddalonym o 28 kilometrów od Munyonyo; istniał jednak zwyczaj, by w czasie drogi zabijać niektórych skazanych. Konwój znajdował się jeszcze w Munyonyo, na placu królewskim i Poncjan odmówił marszu, mówiąc:
- Powiedziałem wam, że jestem chrześcijaninem, zabijcie mnie tutaj!... Czyż śmierć nie jest taka sama tutaj i tam, gdzie macie mnie zaprowadzić?
Mukajanga zbliżył się:
- Czy ty należysz do tych, którzy się modlą?
- Tak, ja się modlę!
- Wyznajesz chrześcijaństwo?
- Tak, wyznaję chrześcijaństwo!
Mukajanga, nie mówiąc już nic więcej, przeszył Poncjan włócznią i dobił go drugim uderzeniem. Czyniąc to, kat krzyknął:
- Dziś moja włócznia wchodzi bez żadnego oporu.

Męczennik, nie wydając żadnych jęków, osunął się na ziemię. Mukajanga następnie rozkazał, by ścięto mu głowę i wyrzucono ją w zarośla. Ciało Poncjana porzucono po drodze. Umarł 26 maja 1886 roku - miał wtedy trzydzieści osiem lat.

Mugagga – patron włókienników
Mugagga urodził się w Mawotoka i należał do klanu Ngo. Jego ojciec pracował przy ścince drzew. Mugagga nauczył się ojcowskiego zawodu i pomagał tym, którzy wykonywali to zajęcie.

Jego niewielka sylwetka nie wskazywała na jego wiek - piętnaście czy szesnaście lat. Mugagga był jednak niezwykle uczynny i posłuszny. Radość była kolejna cechą jego charakteru. Był paziem na służbie króla Mwanga i osobistym posłańcem kabaka. Z tego powodu mieszkał razem z niewielkim Kizito, za salą audiencyjną. Karol Lwanga pouczył go o prawdach wiary chrześcijańskiej i ochrzcił 26 maja 1886 roku.

Mugagga parokrotnie nie zgadzał się na nieprzyzwoite propozycje króla - taka postawa ściągnęła na niego nienawiść kabaka. Nienawiść ta doszła do szczytu w dniu wyroku, kiedy katikiro nakłaniał Mugagga, by wyparł się wiary w Chrystusa - bez żadnego jednak skutku:
- Ty nie jesteś chrześcijaninem! - powiedział mu. Kiedy się modliłeś?
- Modliłem się zawsze w nocy - odpowiedział Mugagga. Karol nauczał mnie chrześcijaństwa. Mam pozostać tutaj, kiedy on idzie na śmierć dla swego Boga!

3 czerwca 1886 roku Mugagga dołączył do innych męczenników prowadzonych do Namugongo. Gdy przybyli do doliny - opowiada Dionizy Kamyuk, jeden z ułaskawionych chrześcijan - zamknięto Mugagga, Gyawisa i jego w tym samym miejscu i zawieszono im na szyjach powrozy. Nieco później dołączył do nich Łukasz Banabakintu. Inny ułaskawiony, Karol Werabe, opowiada, że Mugagga, przytłoczony drewnem ułożonym nad nim na stosie, poprosił o wino z bananów. Rozwiązano go i dano mu wino. Pożegnał się z Dionizym Kamyuka tymi słowami:

- Dionizy, mój przyjacielu, do zobaczenia! Idę do Boga!
Płomienie zakończyły jego życie - miał siedemnaście lat.

Matthias Mulumba (Maciej Kalemba-Mulumba) – patron urzędników
Należał do plemienia Musoga i do klanu Baisemagumba. Wante, jak go nazywano, urodził się pomiędzy 1835 a 1840 rokiem. Kiedy miał około dwunastu lat, plemię Baganda zaatakowało i zniszczyło jego wioskę, a jego, wraz z matką, wzięto do niewoli. Później niejaki Mugatto kupił go jako niewolnika, ale - zauroczony jego uprzejmością - usynowił go oraz zmienił mu imię na Kalemba. Mugatto był człowiekiem wielkiej uczciwości i zwykł powtarzać: „Poszukuję prawdy w swym sercu". Przed swą śmiercią przywołał Kalemba i przepowiedział mu, że pewnego dnia przyjdą cudzoziemcy, by nauczać drogi dobra i prawdy.

Na Macieju - jak sam później zapewniał - słowa te wywarły niezatarte wrażenie. W 1866 roku Kalemba zaraził się ospą. Wielu ludzi padło ofiarą tej choroby. Przyszły męczennik uratował się, ale do końca życia zachował ślady po chorobie.

Za czasów króla Suna, w stronach Kalemba. osiedlili się Arabowie wyznający islam - Maciej nawiązał z nimi kontakt, a następnie przyjął islam, ponieważ te wierzenia wydawały mu się lepsze niż przesądy. Najprawdopodobniej to właśnie wtedy wstąpił na służbę do Muktivenda, naczelnika prowincji Singo. W Mitiyana, gdzie rezydował, poznał Noego Mwaggali, garncarza Mukwenda. Szybko zostali przyjaciółmi i Kalemba przyczynił się do tego, że Mwaggali również przyjął islam. Muzułmanie cieszyli się wtedy uprzywilejowaną pozycją. Sam Mutesa i wiele setek członków plemienia Baganda zostało muzułmanami.

Jednakże pod koniec 1874 roku, albo na początku 1875, król zezłościł się, ponieważ wielu młodych ludzi, służących na jego dworze, nie chciało jeść podanego mięsa, gdy zwierzę nie zostało zabite według rytuału muzułmańskiego. Mutesa dał im odczuć swój gniew i rozkazał zabić wszystkich, którzy byli obrzezani. Kalemba powie później: „Udało mi się zataić moje nawrócenie i nadal uchodziłem za przyjaciela naszych bożków, ale w ukryciu zawsze pozostawałem wierny praktykom islamu".

Młody Kalemba ciągle poszukiwał Boga w swym sercu. Był inteligentny i odznaczał się rozsądkiem. Był ponadto niezwykle energiczny, czasami okazywał swą dumę, a nawet dawał odczuć siłę. Mukwenda bardzo cenił sobie Kalembę ze względu na jego odwagę; mianował go jednym z przełożonych, nadał mu imię Mulumba (Śmiały) i polecił mu rozstrzygać wszystkie procesy, które miały miejsce w tej prowincji.

Właśnie wtedy sławny podróżnik Stanley przybył do królestwa Buganda i zdobył zaufanie Mutesa i jego dworu. W lipcu 1877 roku przybyli pierwsi misjonarze protestanccy. Mulumba i inni członkowie z plemienia Baganda zaczęli słuchać Pisma św. i komentarzy misjonarzy.

Kiedy przybyli misjonarze katoliccy, Mackay, jeden z protestantów, ostrzegł go i poradził mu unikanie wszelkich kontaktów z nimi, ponieważ nie znają prawdy i czczą Maryję. Dlatego też, kiedy Mukwenda polecił mu nadzorowanie budowy jednego z domów misjonarzy, trzymał się na dystans, ale zachowanie misjonarzy intrygowało go i postanowił uczestniczyć w ich lekcjach. Dołączył do niego jego przyjaciel Banabakintu, a nieco później Mawaggali. Mulumba, od momentu nawrócenia, usiłował ze wszystkich sił zapanować nad swą dumą i opanować impulsywny temperament. Był poligamistą, ale, zanim przyjął chrzest, oddalił - poza jedną - wszystkie żony, dając w ten sposób dowód swej głębokiej wiary. O. Livinhac przed udzieleniem mu chrztu powiedział:

- Jeśli myślisz powrócić do protestantyzmu, to będzie lepiej, żebyś nie przyjmował chrztu.
- Nie bój się, ojcze, już od dwóch lat jestem zdecydowany i nikt nie będzie mógł odwieść mnie od podjętej decyzji. Jestem katolikiem i umrę jako katolik.
Przyjął chrzest 28 maja 1882 roku, w dzień Zesłania Ducha św., razem z Łukaszem Banabakintu, Janem Chrzcicielem Tagwista i Cyprianem Kamya. 

Maciej bardzo szybko stał się gorącym propagatorem wiary katolickiej, w szczególności w Mitiyana, gdzie był naczelnikiem wielu wiosek. Co tydzień posyłał jednego ze swych ludzi do misji, aby ten wysłuchał poleceń ojców, a następnie powtórzył je wszystkim pozostałym. Był szanowany ze względu na swą uczciwość. Ludzie dziwili się, ponieważ w czasie wypraw wojennych nigdy nie brat łupów. Pewnego dnia wyznał Leonowi Kyakwogera:
- Gdybym nie obawiał się rozgniewać mego pana (Mukwenda), nigdy nie wziąłbym udziału w żadnej wyprawie wojennej.

Kiedy wyruszał w podróż, sam zajmował się bagażem. Jeden z jego przyjaciół wyrzucał mu, że przecież nie jest niewolnikiem i nie musi się zachowywać w ten sposób. Maciej śmiejąc się odpowiedział:
- Tak, jestem niewolnikiem Jezusa Chrystusa!
Kiedy w listopadzie 1882 roku misjonarze zostali zmuszeni do opuszczenia misji z powodu trudności i niebezpieczeństwa, które im zagrażało, Maciej nie pozwolił im odejść bez pożegnania. W czasie nieobecności misjonarzy, Maciej i Łukasz Banabakintu zajęli się edukacją katechumenów w Mitiyana i w okolicach. Oni dwaj również zostali wezwani do dania świadectwa wierze.

Na początku maja 1886 roku Maciej Mulumba i Łukasz Banabakintu udali się do Rubaga, aby przyjąć sakramenty. Pierwszy z nich cieszył się na myśl, że męczeństwo jest nieuchronne:
- Przyjdą niebawem, aby nas pojmać i zabiją nas z powodu naszej religii. Co za szczęście umrzeć dla Chrystusa!

Aresztowano go rankiem 26 maja. W tym momencie wysłał jednego ze sług, aby ostrzegł chrześcijan z Singo i aby umożliwił ucieczkę jego żonie i dzieciom. Swoje ostatnie chwile spędził razem z Łukaszem Banabakintu. Przez całą noc nic nie wzięli do ust. Jednakże rano 27 maja dano im nieco puree z bananów. Następnego dnia zaprowadzono ich od Mengo i zamknięto w szałasie, w którym przetrzymywano Andrzeja Kiwanuka.
Kiedy doprowadzono Macieja do katikirq ten zapytał:
- Ty jesteś Mulumba?
- Tak, to ja.
- I będąc wielkim człowiekiem - co cię skłoniło do przyjęcia chrześcijaństwa?
- Moja religia jest moją sprawą!
- Rozstałeś się ze wszystkimi żonami i sam sobie przygotowujesz jedzenie?
- Oskarżasz mnie o to, że jestem szczupły, czy o to, że wyznaję chrześcijaństwo?
- Zabierzcie go i zabijcie! - rozkazał katikiro.Niech cierpi! Obetnijcie mu stopy i nogi, rozerwijcie mu plecy i smażcie kawałki jego ciała na jego oczach! Zobaczymy, czy Bóg przyjdzie i wybawi go!
Mulumba odpowiedział:
- On mnie wyzwoli, ale ty tego nie będziesz mógł oglądać; On zabierze to, co czyni człowieka (duszę) i pozostawi resztę (ciało).

Kaci zabrali Macieja i Łukasza i ruszyli z nimi w drogę, aby przyłączyć ich do innych skazanych. Po przybyciu do Kampala, Maciej odmówił dalszej drogi i powiedział:
- Jestem człowiekiem Mukwenda. Król mnie nie zna. W jaki sposób przypomni sobie o mnie, żeby mi przebaczyć? Zabijcie mnie tutaj!
Następnie powiedział do Łukasza:
- Do zobaczenia, spotkamy się w niebie!
- Tak - odpowiedział Łukasz. Szybko będziemy razem w niebie.

Ponieważ katikiro rozkazał, aby zbyt szybko nie zabito Macieja, ale by kazano mu przed śmiercią długo cierpieć, najpierw obcięto mu dłonie w nadgarstkach, później łokcie, następnie stopy i kolana. Na koniec obcięto mu kawałki ciała i pozostawiono go leżącego na ziemi. Maciej ani razu nie poskarżył się. Jedynie słabo oddychał:
- Boże mój, Boże mój!
Aby zatrzymać upływ krwi, i w ten sposób przedłużyć agonię, przewiązano bandażami jego żyły. Okaleczono go w południe 27 maja, ale 29 maja po południu był jeszcze żywy. Niewolnicy, którzy cięli trzcinę, usłyszeli głos błagający:
- Wody, wody!

Ale na widok tego okaleczonego ciała, uciekli przestraszeni. Przypuszcza się, że Maciej umarł w niedzielę 30 maja. Miał około pięćdziesięciu łat i był najstarszym spośród wszystkich męczenników.

Łukasz Banabakintu – patron rybaków i żeglarzy
Łukasz, sługa Mukwenda, szefa dystryktu Singo, urodził się w Gomba i należał do klanu Siluro. Był synem Makwanga, który wykazywał się tak wielką mądrością i tak dużym doświadczeniem, że wiele osób przychodziłio do niego, prosząc o radę. Miał około szesnastu lat, kiedy udał się do Mitiyana wraz ze swoim bratem Makwanga. Banabakintu postanowił pozostać w Mitiyana i wstąpił na służbę Mukwenda, który mianował do szefem w Kiwanga. Był odpowiedzialny za przyjmowanie gości i spełnianie, jeśli byłio to możliwe, ich próśb. Tam poznał Mulumba i zostali wielkimi przyjaciółmi.

Obaj towarzyszyli Mukwenda, kiedy wyjeżdzał do stolicy i przy jednej z takich okazji Łukasz poznał protestanckich misjonarzy. Banabakintu miał około trzydziestu lat. Zachęcony przez Mulumba, zaczął uczęszczać na lekcje dawane przez misjonarzy katolickich i na słuchanie Słowa Bożego. Nawrócił się na wiarę katolicką i przyjął chrzest 28 maja 1882 roku. Nieco później wziął na siebie zadanie nauczania katechumenów w Mitiyana. Łukasz był szefem wioski i znawcą sztuki rybołówstwa i budowy statków, dlatego też został odpowiedzialnym za flotę króla. Jako przywódca wspólnoty chrześcijańskiej w Mitiyana i osoba odpowiedzialna i wpływowa, Banabakintu bardzo szybko ściągnął na siebie gniew króla. Był przekonany, że wyrok już zapadł i chciał pożegnać się ze swymi rodzicami. Ci, zdziwieni, powiedzieli:
- Mówisz, że przychodzisz pożegnać się; czyżby cię mianowano przełożonym w jakimś odległym miejscu?
- Idę, aby przygotować wam miejsce w niebie - odpowiedział.
Pozostawił ich płaczących i poszedł pożegnać się ze swym rodzeństwem. Ci usiłowali odwieść go od decyzji, ale on pozostawał głuchy na ich prośby.
- Śmierć dla mojej religii - powiedział im - liczy się najbardziej i jest tym, czego chcę.
Swemu bratu Kiggwe podarował chusteczkę i radosny pożegnał się z pozostałymi osobami, które płakały. Następnie udał się do Singo i powiadomił swego przyjaciela Noego o tym, co może się wydarzyć. Później poszedł do domu Cyprina Kamya i rozmawiał z nim o męczeństwie. 26 maja Łukasz przybył do stolicy. Aresztowany razem z Maciejem Mulumba, został zaprowadzony do Mengo, gdzie spotkał Andrzeja Kiwanuka. Kiedy jeden ze strażników poszedł szukać Andrzeja, Łukasz powiedział do towarzyszy:
- Przyjaciele, nadeszła chwila rozstania.
Maciej i Łukasz odpowiedzieli:
- Odwagi, umrzemy za naszego Pana!
Dwaj przyjaciele zostali doprowadzeni przed katikiro i skazani na spalenie żywcem. Przed śmiercią Maciej spojrzał na Łukasza i powiedział do niego:
- Do zobaczenia, spotkamy się i zobaczymy w niebie! - Tak - odpowiedział Łukasz. Szybko będziemy razem i już na zawsze!
Łukasz szedł swą drogą, aż spotkał się z pozostałymi męczennikami, którym opowiedział o śmierci Macieja. Został spalony żywcem 3 czerwca 1886 roku. Miał około trzydziestu pięciu lat.

Jan Maria Muzeyi – opiekun chorych i cierpiących
Muzeyi należał do klanu Nbogo i był ostatnim spośród męczenników z Ugandy. Nazywał się Musoke i pochodził z Ninziro. Jego ojciec, Bunyaga, był jednym z ludzi interesu króla Mutesa i często podróżował na południe od jeziora, aby sprzedawać kość słoniową i inne towary króla. Z tego powodu mały Musoke żył w domu swego dziadka.

Później król mianował jego ojca przełożonym Kakuto i tam osiedli. Gdy Musoke ukończył trzynaście łat, jego ojciec przyprowadził go do króla, a ten oddał go pod kierownictwo niejakiego Ttamiro, urzędnika królewskiego, Młody Musoke przyjął islam i otrzymał imię Yamari. Kiedy wybuchła epidemia dżumy w 1881 roku, Yamari schronił się w Mutundwe, gdzie poznał paru chrześcijan. Poczuł się zaintrygowany ich formą życia i nauczył się modlić. Po powrocie do pałacu, Józef Balikuddembe sprawił, że Muzeyi został przyjęty do paziów Mutesa. Król chciał go uwieść, ale Muzeyi tak energicznie odrzucił jego propozycję, że król relegował go do kategorii zwykłego pazia. 

Chociaż miał około dwudziestu pięciu lat, ze względu na jego powagę i roztropność, nadano mu imię Muzeyi, co - w swahili- oznacza „stary albo szanowany". Muzeyi zawsze odznaczał się trafnością sądów i serdecznością. Posiadał wyjątkową inteligencję i pamięć, i dlatego był znakomitym nauczycielem religii i pomógł Józefowi Mukasa w formacji katechumenów, którzy mieszkali na dworze. Jego chrześcijańskie świadectwo było zawsze szczególne. Oddawał swe dobra, by wspomóc ubogich i troszczył się o chorych, pouczał ich i udzielał chrztu. Po śmierci króla opuścił dwór, ale aż do końca życia głosił wiarę chrześcijańską. Przyjął chrzest 1 listopada 1885 roku.

Kiedy wybuchło prześladowanie, Myzeyi ukrył się w domu Józefa Mukasa Balikuddembe, oddalonym od miasta. Król jednak nie zapomniał o nim. Rozkazał go odnaleźć, ale poszukiwania nie przyniosły żadnego skutku. Chciał skusić go fałszywymi obietnicami: „Ci, którzy służyli memu ojcu, służyli mu dobrze; ci, którzy jeszcze żyją, niech przyjdą na dwór, szczodrze ich wynagrodzę".

Jan Maria nie dał się oszukać pięknymi słówkami króla. Zdecydował się jednakże stawić przed nim. Udał się do misji, wyspowiadał się u o. Lourdeła i po przyjęciu Komunii św., poszedł do pałacu. Król mu powiedział:„Przyprowadź tu swych towarzyszy i dam wam wszystkim wysokie urzędy". Nie ulegało już żadnej wątpliwości, że król pragnie zabić wszystkich chrześcijan. Jan Maria ostrzegł ich, by mogli się schować. Na nowo powrócił na dwór, którego już nie opuścił. Mwanga, żeby się go pozbyć, rozkazał ściąć go 27 stycznia 1887 roku w Mengo. Następnie Muzeyi został wrzucony w bagno. Miał trzydzieści trzy lata.

Gyavira (Gyawisa) – patron posłańców i listonoszy
Był członkiem klanu Mamba, należał do wpływowej i bogatej rodziny. Jego ojciec był strażnikiem świątyni bożka Mayanja w Segguku i- jak się opowiada - miał około pięćdziesiąt żon. Gyawisa zostal przedstawiony królowi Mwanga, kiedy miał zaledwie szesnaście lat i mianowano go doradcą dworu. Został ochrzczony przez Karola Lwangę 26 maja 1886 roku. Przy pewnej okazji pokłócił się z Mukasa Kiriwawanvu - ten go uderzył kijem i Gyawisa zaczął krwawić. Król, który czuł słabość do Gyawisa, zganił Mukasa i rozkazał, by zamknięto go w więzieniu. Parę dni później Mwanga wybuchnął gniewem przeciw Gyawisie, ponieważ nie chciał zgodzić się na jego lubieżne propozycje. Kiedy Mukasa wyszedł z więzienia i zobaczył grupę więźniów, idących na męczeństwo, Gyawisa podbiegł ku niemu i powiedział:
- Mój przyjacielu, cieszę się, że widzę cię na nowo i jestem blisko ciebie w chwili mojej śmierci.
- Także i ja cieszę się, że mogę umrzeć z tobą - odpowiedział Mukasa; obaj, pojednani, uścisnęli się i razem poszli do Namugongo.

Dlatego też przedstawia się ich razem. Niejaki Gabunka wstawił się za nim przed królem, lecz król nie chciał przebaczyć, pamiętając, że chłopiec odrzucił jego niemoralną propozycję. Został spalony żywcem 3 czerwca 1886 roku; miał siedemnaście lat.

Denis (Dionizy) Ssebuggwawo – patron nuczycieli
Dionizy urodził się w Bulemezi i należał do klanu Musu. Był średniego wzrostu, raczej szczupłej budowy ciała. Wyróżniał się dzięki swej serdeczności, roztropności, ale także i nieśmiałości. 24 kwietnia 1882 roku sam katikiro, razem z jego bratem bliźniakiem, przedstawił go królowi Mutesa. Co ciekawe, a Lourdel tego dnia uczestniczył w królewskiej audiencji. Dionizy, jako paź, miał od samego początku funkcję nadzorcy osobistych apartamentów króla. W chwili śmierci Mutesa, Dionizy miał piętnaście albo szesnaście lat i kiedy książę Mwanga wstąpił na tron, dalej pełnił służbę na dworze.

Był żarliwym katechumenem, gorliwie przychodził do misji i z wielkim entuzjazmem uczył się religii. Przyjął chrzest 17 listopada 1885 roku. Jego zapał w głoszeniu Słowa Bożego sprawił, że katechizował samego syna katikiro, niejakiego Mwafu. Kiedy pewnego razu król powrócił z polowania i nie zastał żadnego z paziów w pałacu, zapłonął gniewem. Paziowie skorzystali z nieobecności króla, aby zebrać się na modlitwie i uczyć się katechizmu. Kiedy przybył Mwafu, król go zapytał:
- Gdzie byłeś?
- Byłem z Ssebuggwawo.
- Co robiłeś?
- Uczyłem się religii.
- Czy twój ojciec oddał mi cię na służbę, abyś przyjmował religię białych?

Mwanga, wściekły, brutalnie uderzył Mwafu, powlókł go po ziemi i chciał go zabić własnymi rękoma, ale się powstrzymał, ponieważ ich rodzice (minister i Mutesa) zawarli pakt krwi. Polecił szukać Dionizego i kiedy ten przyszedł, powiedział:
- Czy był z tobą Mwafu?
- Tak.
- Co robiliście obaj?
- Uczyłem go religii.
- Co? Ty uczysz religii syna mojego ministra? Nie wiedziałeś, że zabroniłem nauczania religii?

Mwanga stracił kontrolę nad sobą. Rozkazał, aby mu przyniesiono włócznię jego ojca i śmiertelnie ugodził Dionizego w szyję. Później wydał go katom, by go dobili. Ciało Dionizego złożono w jednym z szałasów; nikt nie ośmielił się go pochować, bojąc się gniewu króla. Sześć dni później sępy krążyły nad miejscem, gdzie były zwłoki. Dionizy był drugim z kolei, który zdobył wieniec męczeństwa. Miał szesnaście lat, kiedy 25 maja 1886 roku, król zadał mu śmiertelny cios.

Atanazy (Anastazy) Bazzekuketta – patron kupców i biznesmenów
Bazzekuketta należał do klanu Nkima i był synem Kafero Kabalu, ważnego urzędnika na dworze królewskim, który w 1866 przyjął islam, a później towarzyszył Speke'owi i Stanley'owi w ich podróży do Buganda. Namuddu, jedna z sióstr Bazzekuketty, wyszła za mąż za bogatego człowieka o imieniu Sembuzi.

W 1881 roku, w czasie odwiedzin u siostry, Bazzekuketta zachorował na ospę. Jego przyjaciel Sembuga, który był katechumenem, widząc, że Anastazy jest ciężko chory, zaczął mu mówić o Bogu i o Chrystusie, a później go zapytał:
- Ponieważ niedługo umrzesz: czy chcesz bym udzielił ci chrztu?
- Tak - odpowiedział chory, i Sembuga uczynił mu wielki znak krzyża, aby potwierdzić to przyrzeczenie. Bazzekuketta wyzdrowiał, pozostał jednak wierny swemu słowu.

Po wyzdrowieniu przedstawiono go Mutesa, który przyjął go jako pazia i dał mu odpowiedzialny urząd na dworze. Bazzekuketta mial być strażnikiem królewskiego skarbu i odpowiedzialnym za dekoracje pałacu. Ponieważ był z natury spokojny i powściągliwy, dobrze wywiązywał się ze swych funkcji. Uczęszczał regularnie na lekcje katechizmu i utrzymywał ciągły kontakt z Mukasą i Lwangiem. 16 listopada 1885 przyjął chrzest, na którym otrzymał imię Anastary.

Został skazany na spalenie żywcem w Namugongo Droga była długa i po trzech godzinach uciążliwego marszu, przybyli do Mengo. Anastazy, który miał wtedy dwadzieścia lat, pozostał w tyle, odmawiając dalszego marszu.
- Oskarżacie nas o to, że się modlimy - powiedział do katów - i przybyliście, aby nas zabić. Dlaczego każecie nam czekać? Nie chcę spacerować ze śmiercią, zabijcie mnie tutaj!
Odpowiedziano mu uderzeniami kijów, ale on nalegał:
- Chcecie być nowocześni mając kije. Jesteśmy mięsem króla, zabierzcie nas stąd i zabijcie jak najszybciej.
Jeden z katów uderzył go i zaprowadził do Mukajanga.
- Zabijcie go szybko - powiedział Mukajanga; nie przemawiają do niego żadne argumenty i król może sobie o nim przypomnieć i zechcieć mu przebaczyć.

Blisko było rytualne miejsce zabijania, to samo na którym został spalony Józef Balikuddembe. Tam ścięto Anastazemu głowę, a następnie obcięto poszczególne członki. Jego ciało złożono w ofierze duchom, pragnąc wyprosić szczęście, potrzebne w przyszłości dla Namugongo. Bazzekuketta umarł 26 maja 1886 roku.

Anatol Kiriggwajjo – patron krawców
Był członkiem plemienia Bunioro. Został pojmany i zaprowadzony na królewski dwór jako więzień; został paziem króla Mutesa, a później jego syna Mwanga. Anatol należał do klanu Basita (Kiwere). Był raczej niski; odznaczał się delikatnością, nieśmiałością i serdecznością. Był szczerym przyjacielem Karola Lwangi, którego polecenia zawsze wiernie wypełniał. W taki sposób nauczył się doktryny chrześcijańskiej.

Został ochrzczony 17 listopada 1885 roku, dwa dni po śmierci Mukasa. Kiriggwajjo był zawsze przykładnym chrześcijaninem i po odejściu misjonarzy pełnił funkcję katechisty. Mwanga zaoferował mu odpowiedzialne stanowisko, ale Anatol odmówił, ponieważ zrozumiał, że dworskie urzędy są niebezpieczne dla zbawienia. Król potraktował odmowę jako osobistą obrazę i powiedział: „Ci chrześcijanie odrzucają nawet godności, które chcę im dać".

Anatol został skazany 26 maja 1886 roku. W Namugongo dzielił celę więzienną z Jakubem Buzabaliawo, niedaleko od szałasu, który zajmowali Gyawisa i Mugagga. Spalono go żywcem 3 czerwca - miał wtedy dwadzieścia lat.

Adolf Mukasa Ludigo – patron rolników
Pochodził z plemienia Mutoro, był członkiem klanu Balaya. Chociaż należał do rodziny książąt Bunyoro, został zabrany na dwór kabaka jako zakładnik, albo więzień wojenny, kiedy był jeszcze dzieckiem.

Był paziem w czasie rządów Mutesa i Mwanga. Ten młody człowiek (mial dwadzieścia dwa albo dwadzieścia cztery lata), wysoki, słaby, ale dobry, zawsze się wyróżniał swoją pokorą i prostotą serca.

Został ochrzczony 17 listopada 1885 roku, dwa dni po śmierci Józefa Mukasa. Od tego czasu do jego zadań należało przygotowywanie pożywienia dla katechumenów z Kaggwa. Miał około dwudziestu pięciu lat, kiedy 3 czerwca 1886 roku został spalony żywcem na stosie w Namugongo.

Noe Mawaggali – patron garncarzy i rzemieślników
Urodził się w dystrykcie Singo, w regionie Mitiyana, na północny wschód od Kampala. Przynależał do klanu Ngati i z zawodu był garncarzem. Był na służbie Mukwenda i wytwarzał wszystkie przedmioty, które były potrzebne. Jego przyjaciel Mulumba opowiedział mu o misjonarzach protestanckich i Mawaggali postanowił pójść do nich. Miał wtedy nieco ponad trzydzieści lat. Jeden z protestanckich misjonarzy docenił jego zaangażowanie:

„Przed miesiącem zaczynał od nauki alfabetu, a teraz przeczytał już wszystkie teksty, które mu przygotowałem". Sam Mulumba, z pomocą Banabakintu, pozyskał go dla wiary katolickiej.

Noe był jednym z najlepszych współpracowników Macieja Mulumba. Świadkowie mówili o nim, że cechowała go ogromna dobroć i że zawsze starał się czynić dobro. Cierpiał wiele, razem ze swą rodziną, z powodu fanatycznego pogańskiego środowiska, w którym przyszło im żyć. Maciej, aby wydostać go z tego otoczenia i wykazując wielką chrześcijańską miłość, zaproponował mu zamieszkanie w swym domu, a nawet sam nauczył się zawodu garncarza.

Noe przyjął chrzest 1 listopada 1885 roku, stał się członkiem wspólnoty chrześcijan w Mitiyana, w której wyróżnił się jako przykładny katechista nowych chrześcijan. Kiedy wybuchło prześladowanie, powiedział swej siostrze Munaku, jeszcze katechumence:
- Król i wielcy poganie nienawidzą nas; chcą nas wszystkich pozabijać. Jeśli o mnie chodzi, to zrozumiałem, że istnieje inne życie i nie boją się o utratę życia doczesnego. Ty, kiedy już nas zabiją, nigdy nie przestawaj być chrześcijanką, ani nie przestawaj kochać chrześcijan, którzy tutaj zostaną umęczeni.

Strażnicy przybyli do jego domu, i pojmali jego żonę i niektóre z dzieci. Noe był wtedy w domu Łukasza Banabakintu i został ostrzeżony o grożącym mu niebezpieczeństwie. Obecnym tam chrześcijanom poradził, by uciekali, ale on nie chciał tego uczynić.
Kiedy nadeszli żołnierze powiedzieli do niego:
- Szukamy chrześcijan!
- Jestem tutaj - odpowiedział Noe.
- Ty jesteś Mawaggali?
- Tak, to ja!

Jeden z żołnierzy rzucił włócznią i ranił Noego, który upadł na ziemię; pozostali chrześcijanie uciekali. Noe nie umarł. Przywiązano go do drzewa i na nowo przeszyto go włócznią, chcąc, by zaczął krwawić i by psy mogły go rozszarpać. Jego straszliwa agonia trwała aż do nocy.

Kiedy umarł 31 maja 1886 roku, miał trzydzieści pięć lat. Jego siostra Munaku, jeszcze katechumenka, wezwała, by naśladować przykład jej brata. Stawiła się przed zbirami, którzy jej powiedzieli:
- Przyszliśmy tu, aby zabić mężczyzn, a nie kobiety.
Munaku, parę lat później, została katechistką o. Lourdela i wiele wycierpiała z powodu wrogości niechrześcijan.

Mbaga Tuzinde – patron ludzi niezachwianej wiary
Urodził się w Busiro i należał do klanu Ngaga. Był powszechnie znany jako syn Mukajanya, odpowiedzialnego za egzekucje i inne ważne zadania na dworze. Ojciec bardzo go kochał i chronił go w swym domu, ponieważ zawarł z jego dziadkiem, Kikonyogo, pakt krwi. Tuzinde, przydomek Mgaba zawdzięcza pewnemu wydarzeniu. Tuzinde był odpowiedzialny za czuwanie nad tym, by nikt nie jadł mięsa. Gyavira, jeden z przyszłych męczenników, przechodząc obok z grupą przyjaciół, powiedział do niego:
- Daj nam trochę mięsa! Tuzinde odparł:
- Ate nze mgaba? (Czy ja jestem rzeźnikiem?).
Od tego momentu pazie nadali Tuzinde przydomek Mgaba. Byl szczupłej budowy ciała, mial prawy charakter i był bardzo wesoły. Oprócz tego był znakomitym biegaczem. Mwanga wybrał go na pazia i oddal go pod opiekę Karola Lwanga.

Tuzinde, przekonany chrześcijanin, został ochrzczony przez Karola Lwangę 26 maja 1886 roku, za co skazano go na spalenie żywcem w Namugongo. Jego rodzina wielokrotnie starała się odwieść go od wyznawania chrześcijaństwa i w ten sposób ocalić mu życie, jednakże bez skutku. Wszyscy męczennicy szli z powrozami na szyi, ale Tuzinde szedł bez niczego. Jego przybrany ojciec parokrotnie nakłaniał go do porzucenia chrześcijaństwa, ale on odmawiał, mówiąc:
- Król nie uwolnił mnie. Jestem chrześcijaninem!
Mukajanga zaprosił Sebatta, aby wpłynął na Tuzinde:
- Od kiedy wyznajesz chrześcijaństwo? - zapytał go.
Ale Tuzinde odpowiedział:
- Czyż moim ojcem jest król? Jestem chrześcijaninem! Zostaw mnie w spokoju, nie jestem twoim synem!
I żeby już więcej mu nie przeszkadzał, dat mu kopniaka. Sebatta rozłościł się i wziął sznur, aby go związać. Tuzinde nie stawiał oporu i dalej szedł z grupą skazańców. Kiedy był juz przyobleczony w szatę, aby zostać spalonym, Mukajanga uczynił po raz ostatni próbę, aby go ocalić. Rozkazał, by rozwiązano szatę i zaczął błagać:
- Synu mój, porzuć swą religię; zaprowadzę cię przed króla, wstawię się za tobą i powiem mu: „Porzucił religię". Król ci przebaczy!
Ale Mgaba odpowiedział:
- Chcę umrzeć dla Boga, nie chcę wyrzec się religii.
Mukajanga nalegał, ale wobec odmownej odpowiedzi młodego chrześcijanina, zrozpaczony zawołał:
- Idź gdzie chcesz razem ze swym szaleństwem. Jeśli upierasz się, by umrzeć, niech cię zabiorą i zabiją.
Jednakże, żałując go, rozkazał katu, by zaraz na początku zabił go uderzeniem w kark, a po śmierci, wrzucił ciało do ognia. Kaci wzięli go osobno, uderzyli maczugą w kark i Mgaba umarł natychmiast. Mukajanga zapłakał, ponieważ zabił „swego" syna, Mgaba Tuzinde.

Tuzinde został spalony w Namugongo 3 czerwca 1886 roku. Miał siedemnaście lat. Inny chrześcijanin, protestant Dani Nnakabanda, krewny Tuzinde i szef kuchni królowej matki, zginął tego samego dnia na stosie.

Kizito – patron młodzieży
Był najmłodszym spośród wszystkich męczenników. Należał do klanu Siluro i był z plemienia Baganda. Urodził się w Bulumezi. Lukomera, jego ojciec, oddał go niejakiemu Nyika, najważniejszemu członkowi swego klanu. Kizito na pewien czas powrócił do domu, gdzie kontynuował formację. Prawdopodobnie wtedy po raz pierwszy usłyszał o misjonarzach katolickich, ponieważ Nyika i jego syn Paweł Nalubandwa od czasu do czasu odwiedzali o. Lourdela. To właśnie Nyika przedstawił go królowi Mutesa i w ten sposób Kizito stał się jednym z paziów. Misjonarze musieli opuścić dwór królewski i udali się na południe od jeziora, kiedy Kizito przybył, lecz Kaggwa kontynuował nauczanie katechumenów, pomiędzy którymi znajdował się Kizito.

Po śmierci Mutesa, Kizito został paziem nowego króla. Mwanga sprowadził z powrotem misjonarzy i ci niezmordowanie kontynuowali posługę apostolską. Widząc trudności, które musieli pokonać nowi chrześcijanie, mówili im o powadze zaangażowania chrześcijańskiego i odpowiedzialności, którą mieli podjąć na chrzcie św.

Kizito był czystego serca i umiał je zachować dzięki opiece Andrzeja Kaggwa. Pomimo nieustannego niebezpieczeństwa, które mu zagrażało, ze względu na nieobyczajne propozycje kabaka, pozostał niewzruszony i nie zgodził się na perwersyjne propozycje króla. Kizito, mając świadomość swej trudnej sytuacji, ciągle prosił o. Lourdela o udzielenie mu chrztu:
- Ochrzcij mnie! Kabaka nas zabije!
- Jeszcze nie poznałeś dobrze religii i jesteś zbyt młody.
- Nie jestem zbyt młody, by umrzeć! Król nieustannie nam powtarza: zabiję wszystkich, którzy nie przestaną się modlić tak, jak biali, zabiję nawet dzieci, zabiję wszystkich, jeśli nadal będą się modlili! Chcesz zatem, bym umarł nie będąc dzieckiem Bożym?
- Przecież już nim jesteś przez chrzest pragnienia!
Czasami Kizito zostawał na całą noc w misji, prosząc o. Lourdela, by podał mu datę chrztu. Przy pewnej okazji, o. Lourdel nie mogąc go przekonać, by sobie poszedł, wziął go na ręce, wystawił za okno i powiedział:
- Sprawuj się tak, jak dotąd, módl się, poznawaj religię i za miesiąc zostaniesz ochrzczony.
Kizito mu odpowiedział:
- Ale król nie pozwoli mi przyjść do misji!
- Dam ci pewien środek - odpowiedział misjonarz - który sprawi, że będziesz się wydawał chory; w ten sposób spędzisz parę dni w Rubaga, przygotowując się do tego wielkiego wydarzenia.
Kizito przyjął wreszcie chrzest z rąk Karola Lwangi 26 maja 1886 roku. Bał się, że nie okaże się wierny w chwili próby i o swych niepokojach wspomniał Karolowi:
- Kiedy przyjdzie chwila, by wyznać naszą wiarę - powiedział - wezmę cię za rękę i nie załamiemy się.

Dwóch chłopców chrześcijan, bojąc się prześladowania, uciekło, chcąc schronić się w misji. Kizito zapytał ich:
- Myślicie uciekać? Dokąd pójdziecie? Nie spełnić przysięgi to wiarołomstwo!
- Pójdziemy z ojcami - powiedział jeden z nich.
- Ja natomiast wracam do pałacu - odpowiedział nieustraszony Kizito. Ten młodzieniec pełen zalet i odznaczający się wielką gorliwością apostolską, został skazany na spalenie żywcem.

Więzienie w Namugongo dzielił z Achillesem Kiwanuka. Dionizy Kamyuka, który go zobaczył, zapewnia, że „był tak radosny podczas rozmowy jak wcześniej; i w dniach, które poprzedziły jego śmierć, nie widziano się na jego twarzy żadnych oznak smutku, ale całkowitą radość". Nyika próbował go ocalić, lecz Mukajanga nie zapomniał, że ten młody chrześcijanin nazwał go któregoś dnia „wielkim demonem" i wytknął mu wszystkie praktyki magiczne.
- Nie wahałem się zabić mych przyjaciół, a mam ocalić tego! - powiedział. - Zwiążcie Kizito!
I zwracając się do młodego męczennika, dodał:
- Ty mi powiedziałeś: ogień, którym zapalasz fajkę, spali cię. Nazwałeś mnie wielkim demonem! Teraz to ja cię spalę!
Kiedy Kizito zobaczył ogień, wydał radosny okrzyk: - Szybko zobaczymy Boga! Z tą samą radością pozostali męczennicy odpowiedzieli:
- Tak; właśnie tutaj zobaczymy Jezusa!
- Przyjaciele - dodał Kizito - powinniśmy iść do nieba, modląc się ze złączonymi rękoma, aby Pan dał nam wszystkim łaskę bycia wiernymi.
Kizito zawołał Szymona Sebutta, jednego z trzech uwolnionych chrześcijan, i polecił mu w ich imieniu pozdrowić misjonarzy, przede wszystkim zaś o. Lourdela i przekazać mu, że jego radość była bez miary, ponieważ umierał z miłości do Jezusa i Maryl. Z rękoma przywiązanymi do pleców i okręcony słomą, spłonął 3 czerwca 1886 roku. Miał wtedy czternaście albo piętnaście lat.

Jakub Buzabaliawo
Buzabaliawo urodził się w Nawokota między 1857 a 1860 rokiem. Należał do klanu Ngeye. Był trzecim spośród ośmiorga rodzeństwa i należał do królewskiej rodziny, ponieważ jego starsza siostra byla jedną z żon króla. Jego ojciec, Sebikejje, był odpowiedzialny za utrzymanie źródeł wody i za maszyny w palacu.

Buzabaliawo byl niewielkiego wzrostu, lecz był dobrze zbudowany. Odznaczai się dobrym charakterem, był usłużny, wesołiy, łagodny, zawsze pełen dobrego humoru. W pałacu królewskim pracował jako pomocnik Andrzeja Kaggwa. To właśnie Andrzej wprowadzifi do w tajemnice wiary chrześcijańskiej. Buzabaliawo był członkiem orkiestry królewskiej i nauczył się grać na cymbałach w domu Kaggwa.

Przyjął chrzest 16 listopada 1885 roku. Był przykładem gorliwości apostolskiej i nauczył chrześcijańskich modlitw księcia Mwanga, syna króla Mutesa. Nieco później, kiedy ten, pełen nienawiści, podjął decyzję o zabiciu wszystkich chrześcijan, nie zapomniał o swym dawnym katechiście. Zagroził mu pozbawieniem życia, jeśli nie przestanie nauczać paziów. Groźby te nie przeraziły Jakuba. Mwanga polecił aresztować go w nocy 25 maja w domu Andrzeja Kaggwa. O. Lourdel widział, jak prowadzono go na przesłuchanie.
Mwanga zapytał Jakuba:
- Czy ty jesteś przywódcą chrześcijan?
Buzabaliawo odpowiedział:
- To prawda, że jestem chrześcijaninem; jednakże tytuł przywódcy, którym mnie określasz, nie należy do mnie.
Kabaka uszczypliwie skomentował to:
- Ten młodzieniaszek chce uchodzić za starszego! Widząc go, można by pomyśleć, że to sam Mukwendu.
- Dziękuję bardzo za zaszczytną funkcję, którą mnie obdarzasz - powiedział Jakub.
Wtedy Mwanga, pełen gniewu, wydał wyrok:
- Ten chciał, bym kiedyś stał się chrześcijaninem. Weźcie go i zabijcie szybko! Chcę rozpocząć od niego!
- Zegnaj - odpowiedział męczennik - idę do nieba i będę prosić Boga za ciebie.
Z powrozem na szyi przeszedł przed misjonarzem, który wzniósł rękę, by udzielić mu po raz ostatni absolucji. Jakub odpowiedział uśmiechem i nieco uniósł swoje ręce. Noc z 26 na 27 maja, w drodze do Namugongo, spędził w Mengo razem z Bruno Serunkuma, nie mając jednak kontaktu z grupą innych chrześcijan skazanych na śmierć, ponieważ podzielono ich na dwie grupy.

Kiedy na drugi dzień wszyscy spotkali się w Kiwatule, radość po obu stronach była ogromna.
- Nareszcie jesteśmy razem - powiedzieli. - Teraz, zjednoczeni ze sobą, będziemy silniejsi, by przyjąć śmierć dla naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Po przybyciu do Namugongo, ci którzy przyjęli dużo wcześniej chrzest, między nimi Jakub Buzabaliawo, dodawali pozostaiym odwagi:
- Nasi przyjaciele, którzy zostali zabici, już są razem z Panem. Bądźmy dzielni, tak jak oni, i w ten sposób dojdziemy tam, gdzie oni już doszli - do Jezusa Chrystusa!
Jakub po raz ostatni zwrócił się do Symeona Sebutta, o którego stałość w wierze bał się najbardziej:
- Uwolnią cię, jestem tego pewien, ale nie wypieraj się wiary! My umieramy w prawdzie i z radością. Nie tracimy życia na próżno!
Jakub został spalony żywcem w Namugongo 3 czerwca 1886. Miał wtedy około trzydziestu lat.

Gonzaga (Grzegorz) Gonza
Grzegorz był synem księcia z Busoga i należał do klanu Baisengobi Ngabi. W młodości został schwytany w łapance i wychował się w domu Tegusaga, królewskiego kowala, który go oddał na dwór w charakterze pazia. Grzegorz był także paziem syna Mutesa, Mwanga, i był odpowiedzialny za dozór nad więźniami przebywającymi na dworze. Był raczej niewielkiego wzrostu, ale silnej budowy ciała; cechowała go wielka inteligencja i ogromna dobroć. Jego imię było zdrobnieniem imienia ojca, Ngonzabato, które oznacza „kocham ludzi prostych".

W 1881 roku katechumen o imieniu Namulabira został aresztowany; oskarżono go o wspólżycie z jedną z żon króla. Prawdziwym jednak powodem było to, że ochrzcił niektórych katechumenów, którzy znajdowali się w niebezpieczeństwie śmierci z powodu epidemii dżumy dymienicznej. Grzegorz zapewniał im konieczną pomoc i udzielał im sakramentu chrztu, zanim poddano ich próbie ognia. Namulabira pomyślnie przeszedł próbę ognia, która potwierdziła jego niewinność, ale dalej pozostawał w areszcie. Jego strażnik czasami pozwalał mu wychodzić w nocy i iść do misji, pod warunkiem, że czterech spośród jego przyjaciół pozostało jako zakładnicy, aż do czasu jego powrotu. Gonza był zawsze jednym z nich. W tych trudnych chwilach, Gonza przestrzegał misjonarza, mówiąc:
- Prawdopodobnie zaaresztują także i nas, ale nie jest to ważne, pójdziemy do nieba.

O. Lourdel radził katechumenom odmawiać modlitwę Ojcze nasz, by mieli siłę w momencie próby.
Pewnego dnia Gonza zapytał jednego z towarzyszy:
- Masimbi, czy kiedykolwiek słyszałeś te słowa: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie"?
- Widzialem je zapisane po arabsku i znam je na pamięć - odpowiedział Masimbi.
Gonza dodał:
- Jeśli chcesz się modlić, jutro pójdziemy do domu misjonarzy.
Następnego dnia dwóch młodzieńców poszło zobaczyć się z misjonarzami.
Gonza został ochrzczony 17 listopada 1885 roku, następnego dnia po śmierci Józefa Mukasa. Skazany na śmierć, wyruszył w drogę do doliny Namugongo, razem z pozostałymi chrześcijanami. W Mengo kaci skuli wszystkich łańcuchami, by nie mogli uciec w nocy. Rankiem następnego dnia rozkuto ich, ale kajdany Grzegorza poraniły jego ciało, tak bardzo, że nie można ich było zdjąć. Biedny chłopiec, z krwawiącymi kostkami, wlókł się z ogromnym trudem.

Po przybyciu do Lubawo, kaci postanowili skończyć z Grzegorzem. Było tam skrzyżowanie dróg i kaci mieli zwyczaj zabijania tam któregoś ze skazanych. Gonza upadł na ziemię przebity włóczniami. Kaci podziwiali jego odwagę widząc, że nie lamentuje i nie skarży się.

Grzegorz został umęczony 27 maja 1886 roku. Miał dwadzieścia cztery lata. Osiem dni później paru chrześcijan mogło zebrać kosmyki jego włosów. Wszystko inne zostało pożarte przez sępy.

Andrzej Kaggwa – patron muzyków
Andrzej pochodził z plemienia Bynyoro i należał do klanu Kiwere. Urodził się około 1855 roku; będąc jeszcze dzieckiem, został pojmany i stał się niewolnikiem. Najpierw zaprowadzono go na dwór Mutesa, a później na dwór Mwanga. Toli, jego nauczyciel w posługiwaniu się królewskimi bębnami, pouczył go o zasadach islamu. Kaggwa był przyjemnym młodzieńcem, dobrym i hojnym w stosunku do ubogich - tak jak nakazuje islam. Miał około dwudziestu pięciu lat i był szczupły, raczej słaby; miał lekkiegom zeza. Dzięki przyjemnemu uśmiechowi i wielkiej dobroci pozyskał wielu przyjaciół.

Sprawował urząd dyrektora królewskich bębnów. Nie zwlekał z nawróceniem się na religię chrześcijańską razem ze swoim nauczycielem. Jego nauczyciel odwiedzał katolickich misjonarzy i Kaggwa czuł zainteresowanie wyznawaną przez nich religią. Został ochrzczony 30 kwietnia 1882 roku.

Parę miesięcy później, aby uniknąć większego zła, misjonarze katoliccy uznali za stosowne opuścić misję. Kaggwa, który cieszył się sympatią wszystkich ze względu na swe ludzkie przymioty, bardzo szybko wyróżnił się jako prawdziwy katechista na dworze królewskim i poza nim. Z pomocą Mateusza Lubowa i Cypriana Kamya gromadził katechistów ze stolicy i ich nauczał. Zdołał nawrócić wielu ze swych przyjaciół, między nimi zaś Mukasę Balikuddembe.

Wszyscy cenili sobie jego wielkoduszność. W 1883 roku Łukasz Mukasa, który dwa lata wcześniej był poddany ordaliom, został skuty w kajdany i umieszczony w miejscu pełnym krokodyli, aby przebłagać bożki jeziora. Krokodyle jednak nie pojawiły się i Kaggwa zapłacił trzy woły jako okup za przyjaciela; później zabrał go do swego domu i traktował go jak brata.

W tym czasie panowała w Ugandzie epidemia dżumy. Andrzej, nie bojąc się zakażenia, przyjmował chorych do swego domu, opiekował się nimi i nauczał ich religii chrześcijańskiej; przed śmiercią chrzcił katechumenów, a później grzebał ich ciała. Wszystko to ściągnęło na niego gniew katikiro, który oskarżył go o zdradę. katikiro, rozzłoszczony na widok króla otoczonego przez chrześcijan, postanowił z poganami zabić Mwanga i zastąpić go młodszym bratem. Józef Balikuddembe i Andrzej Kaggwa, uprzedzeni o spisku przez matkę króla, ostrzegli króla Mwanga i zapewnili go o swym poparciu.

Mwanga polecić wezwać katikiro, a ten, gdy zobaczył, że przegrał, zaczął zapewniać o własnej wierności i zrzucił winę na innych. Przysiągł jednak pomścić się na Andrzeju i wykorzystał nadarzającą się okazję, kiedy pozostali chrześcijanie byli już przygotowani na męczeństwo. Po pogratulowaniu królowi sposobu postępowania z chrześcijanami, powiedział:
- Powinieneś, Panie, dokończyć swego dzieła. W przeciwnym razie - cóż za korzyść osiągniesz? Niszczysz członki, a pozwalasz istnieć głowie?
- O czym mówisz? - zapytał król.
- O Kaggwa, przywódcy paziów; on jest tym, który ciągle, nawet w nocy, naucza o swej religii. Ten pies naucza również moich własnych synów! I ty, o wielki królu, przelewasz krew naszych synów, a oszczędzasz krew cudzoziemskiego podżegacza, który podburza twych wiernych poddanych? Wydaj mi go, a ja się nim zajmę.
Mwanga nie wiedział, co odpowiedzieć. Kaggwa był jego zaufanym i serdecznym przyjacielem. Powiedział tylko:
- Zrób z nim, co chcesz; postaraj się jednak nie przyprowadzać go do mnie!

Andrzej w nocy udał się do misji. Nie chciał umrzeć bez przyjęcia sakramentów. Na Mszy przyjął Komunię św., a następnie ruszył do Munyonyo. Swiadomy istniejącego niebezpieczeństwa, pożegnał się z żoną i córką, i włożył najlepsze ubranie, aby móc stanąć przed Królem królów. Była to szczęśliwa decyzja; nieco później jego dom został splądrowany i pozostało jedynie parę rzeczy porozrzucanych po podłodze. Katikiro ze swej strony zadowolony z otrzymanego od króla pozwolenia, polecił aresztować Andrzeja i kiedy ten stanął przed nim, powiedział:
- Czy ty jesteś panem z Kigowa?
- Czyżbyś mnie nie znał? Czyż codziennie mnie nie widujesz?
- Dlaczego z domu uczyniłeś miejsce modlitwy?
- Jeśli modlę się, to moja sprawa.
- Czy to ty ośmieliłeś się nauczać religii moich synów? -Tak, to ja. Czyżbym jednak nauczał ich czegoś złego? - Otrzymałeś strzelbę od Józefa Mukasa, aby zabić króla.
- Czyżbym rzeczywiście potrzebował tej strzelby, aby zabić króla? Wiele strzelb, które otrzymuję z rąk samego Mwanga, czy nie znaczy tyle samo, co strzelba, którą dał mi Mukasa? Ty sam otrzymałeś wiele strzelb z rąk króla Mutesa. Dał ci je, abyś zabił jego następcę?
- Zabierzcie go stąd i natychmiast zabijcie! Niczego nie zjem, aż do chwili, kiedy przyniesiecie mi jego ucięte ramię.

Kaci byli niezdecydowani, nie wiedzieli, co robić. Andrzej dodał im odwagi, mówiąc: „Pospieszcie się! Czyńcie to, co wam rozkazano. Wasz pan jest głodny, tak jak sam powiedział, przynieście mu szybko mięso, którego potrzebuje do jedzenia. Zabijcie mnie jak najszybciej!".
Parę minut później przyszedł jeden z katów, przynosząc ucięte ramię Andrzeja. Następnie ścięto mu głowę, na koniec wrzucono jego ciało do ognia. Było to po południu 26 maja 1886 roku. Andrzej miał około trzydziestu lat.

Król nieco później żałował, że dał się przekonać przez katikiro. O. Lourdel, który następnego dnia dowiedział się o wszystkim, napisał: „W taki sposób nagradza Mwanga bezinteresowność i najszczerszy zapał, którego jego wierny sługa nie przestawał mu okazywać dniem i nocą począwszy od swego dzieciństwa".

Ambroży Kibuka
Urodził się w Singo i należał do klanu Scaly Lugave. Był silnym młodzieńcem i został przedstawiony królowi Mwanga w 1883 roku, parę miesięcy po jego wstąpieniu na tron. Został paziem; dzięki odwadze i zręczności w walce szybko zdobył zaufanie kabaka i jego łaski. W pałacu króla przystał do innych przyszłych męczenników: Achillesa Kiwanuka, Ambrożego Kibuka, Mugagga i Gyawisa. Do tej grupy dołączyli później inni młodzi, wśród których znajdowali się: Kizito, Dionizy Ssebuggwawo, Mukasa i Mgaba Tuzinde, a także Karol Lwanga.

Ambroży I Achilles Kiwanuka zawsze przebywali razem, ponieważ pochodzili z tego samego klanu i byli mniej więcej w tym samym wieku. Pierwszy z nich miał siedemnaście lat, a drugi - szesnaście. Karol Lwanga mówił im o chrześcijaństwie z taką gorliwością, że obaj młodzieńcy spalili swe amulety. Pewnego dnia, ojciec Kibuku zapytał go, czy posiada amulety, które od niego otrzymał. Kiedy syn powiedział mu, że amulety spalił, ojciec zabronił mu odwiedzać „tych, co jedzą węże" - tak bowiem nazywano chrześcijan.

Ambroży został ochrzczony 17 listopada 1885 roku. Spalono go na stosie w Namugongo 3 czerwca 1886 roku - miał wtedy osiemnaście lat.

Achilles Kiwanuka – patron urzędników
Urodził się w Singo i należał do klanu Scaly Lugave. Jego ojciec nosił imię Kyazze. Achilles pracował na dworze królów Mutesa i Mwanga jako paź. Był krewnym i rówieśnikiem Ambrożego Kibuku. Został ochrzczony 16 listopada 1885 roku. W życiu wykazał się silną i zaangażowaną wiarą. Na dowód tego i na dowód prawdziwego nawrócenia spalił amulety i wyobrażenia bożków otrzymane od swego pogańskiego ojca, od którego zawsze starał trzymać się z daleka, żeby nie naśladować jego praktyk.

W drodze do Namugongo, gdy dowiedziano się o męczeństwie Anastazego Bazzekuketta, pozostali męczennicy stwierdzili, że nadszedł decydujący dzień wypełnienia obietnic i wzajemnie dodawali sobie otuchy, mówiąc: „Bądźmy mocni i umrzyjmy dla Boga". Achilles dał dowód swej gotowości, mówiąc: Mogą mnie zabić; nigdy nie wyrzeknę się wiary.

Po przybyciu do Namugongo, zamknięto go z Kizito i czterema protestantami w tej samej celi. Spalono go żywcem 3 czerwca 1886, kiedy miał zaledwie siedemnaście lat.

Józef Mukasa Balikuddembe
Józef Mukasa Balikuddembe urodził się w regionie Mawokota , graniczącym z Jeziorem Wiktorii w królestwie Bagandy. Jego ojciec Kajwayo był członkiem klanu Kayozi (Olbrzymi szczur). Jego matka była kuzynką Mazinga, jedną z ośmiu żon Kajwayo. Należała do plemienia Nyoro. Mukasa był wychowywany przez Mazinga, ale w wieku sześciu lat został wysłany do posługi u człowieka zwanego Kabadzi. Był zdrowy, inteligentny, wysoki i zręczny. Około 1874 roku, gdy miał czternaście lat, został przedstawiony królowi Mutesie I, a ten uczynił go jednym z swych licznych paziów. W tym czasie dwór królewski był usytuowany w Kasubi, które teraz jest dzielnica stolicy kraju Kapali i mauzoleum królewskich grobowców. Tutaj Mukasa spędził ostatnie jedenaście lata swego krótkiego życia.

Mukasa świetnie wypełniał spoczywające na nim obowiązki. Był też popularny wśród innych paziów. Wkrótce został paziem w prywatnych apartamentach króla. Kiedy Misjonarze Afryki- Ojcowie Biali przybyli do Ugandy w 1879r., Mukasa rozpoczął katechumenat. W drodze wyjątku od zasady czteroletniego katechumenatu, został ochrzczony przez o. Simeona Lourdel’a 30 kwietnia 1882, razem z Andrzejem Kaggwa, innym przyszłym męczennikiem. Na chrzcie otrzymał imię Józef.

W okresie między listopadem 1882 a lipcem 1885 roku katoliccy misjonarze byli zmuszeni do opuszczenia misji w Ugandzie i tymczasowo przenieśli się na południowe skrzydło Jeziora Wiktorii. W czasie ich nieobecności, Józef Mukasa szybko stał się liderem i nauczycielem dla katolickich paziów króla. Troszczył się o ich zdrowie, duchowość i morale. Stał się także zaufanym, ulubionym i osobistym sługą króla Mutesy, aż do śmierci władcy w 1884 r.

Kiedy Mwanga został królem, Józef Mukasa ponownie został powołany do królewskiej służby oraz pozostał osobistym sługą królewskim. Został także mianowany na zarządcę dworu królewskiego oraz otrzymał od króla pozwolenie na upominanie go, w przypadku, gdy Mukasa osądziłby, że król nie nieodpowiednio zarządza państwem. W ten sposób uratował od śmierci Sarę Nalwanga, ochrzczoną w kościele anglikańskim, a skazaną na śmierć. Ponadto Mukasa przyczynił się do udaremnienia spisku przeciwko życiu króla Mwanga na początku 1885r.. Jednocześnie, chroniąc paziów przed homoseksualnym praktykami władcy i organizując na dworze nauczanie katechizmu, popadał w niełaskę.

W listopadzie 1885r. Mwanga, wykorzystując efekty uboczne pewnych, przepisanych przez o. Lourdela leków, oskarżył katolików o spisek na jego życie. Wezwał do siebie Józefa Mukasą i przeprowadził z nim długą rozmowę. Wylał na niego całą swą niechęć do jego osoby. Następnego ranka Józef asystował w Eucharystii i przyjął Komunię świętą od o. Lourdela. Wezwany ponownie przez króla, został skazany na śmierć. Król nie taił, że skazuje go z powodu wyznawanej przez niego wiary. Józef został zaciągnięty na miejsce między wzgórzami Mengo i Nakasero, niedaleko rzeki Nakivubo. Tam przebaczył królowi i innym swoim wrogom. Został zasztyletowany, a jego ciało spalono na stosie.

Józef Mukasa Balikuddembe, został ogłoszony błogosławionym przez papieża Benedykta XV w roku 1920 r. a razem z nim dwudziestu jeden innych męczenników. Zostali oni kanonizowani przez papieża Pawła VI w 1964.

Bruno Serunkuma
Bruno urodził się w Buddu i należał do klanu Ndiga. Spędził swe życie w pałacu króla, ponieważ był synem wielkiego wojownika Namujulirwa, który wyróżnił się w służbie króla Suna i towarzyszył Stanley'owi w jednej z jego ekspedycji. Przed śmiercią króla, Namujulirwa popadł w niełaskę i Mutesa postanowił go zabić. Zanim został przeszyty włóczniami, powiedział do swych katów: „Poczekajcie trochę, pozwólcie mi popatrzeć na kraj, w którym król Suna nadał mi ważny urząd".

Serunkuma odziedziczył po ojcu odwagę. Odznaczał się brutalnym i twardym charakterem. Był strażnikiem w pałacu królewskim, szybko się wybił i zajął się kontaktami z niewolnikami. Jeśli któryś z nich nie wypełniał odpowiedzialnie swych obowiązków, bił go kijem. W pewnym momencie zaczął się poważnie zastanawiać nad obowiązkami, które wiązały się z nawróceniem. Na skutek formacji katechetycznej, którą otrzymał na dworze, zaczął dojrzewać wewnętrznie i zmieniać swe zachowanie. Jednakże pogańskie środowisko, w którym żył wywierało na niego niekorzystny wpływ. Król powierzył mu ważną zbiórkę pieniędzy, ale on okazał się nieuczciwy. Ponadto kupił sobie dwie kobiety z plemienia Basoga, porwane na wojnie i jedną z nich uczynił swą konkubiną. Misjonarz wezwał go i dawał mu do zrozumienia, że jego postępowanie nie jest godne ucznia Chrystusa i że to wszystko może opóźnić jego chrzest. Te słowa przemówiły mu do rozsądku, zaczął okazywać żal i skruchę, i rozpoczął pokutę. Opuścił dom swego brata Aleksandra Kadoko, zaczął mieszkać w pałacu i często odwiedzać Karola Lwangę i katolików należących do jego grupy. Serunkuma, kiedy skończył dwadzieścia pięć lat, zrezygnował z bycia paziem i rozpoczął służbę jako żołnierz.

Przy tej okazji przystał do Poncjana Ngondwe, kolejnego z przyszłych męczenników. 16 listopada 1885 roku, dzień po męczeńskiej śmierci Józefa Mukasa, Bruno wyruszył do misji w towarzystwie Karola Lwangi, Jakuba Buzabaliawo, Andrzeja Kiwanuka, Józefa Nsingisira i paru innych, i przyjął chrzest. Była to bardzo skromna ceremonia, krótka i sprawowana w wielkiej dyskrecji, po to, by wiadomość o niej nie dotarła do uszu Mwanga. Bruno mieszkał w pałacu i w dniu, kiedy Mwanga wydał wyrok na chrześcijańskich paziów, nie chciał utracić okazji oddania życia dla Boga i przyłączył się do grupy, na czele której stał Karol Lwanga. Jego liczni przyjaciele czynili wszystko, co tylko było możliwe, aby go ocalić.
- Niech wyprze się swej wiary, a wtedy mu przebaczę! - powiedział król.

Zaprowadzono go do domu Lutaya, osoby wpływowej na dworze. Ten muzułmanin pojął za żonę siostrę Bruna, lecz ją oddalił, a teraz nienawidził chrześcijan. Polecił brutalnie pobić Bruna, ale ten zachował się godnie, i powiedział:
- Zabierzcie nas i zabijcie! Dlaczego każecie nam czekać? Umrzemy za was, a być może wy nie umrzecie, kiedy my już zapłacimy okup śmierci.
W drodze na stos, szli blisko plantacji jego brata i Bruno, któremu bardzo chciało się pić, zawołał:
- Przynieś mi trochę wina z bananów, ponieważ umieram z pragnienia.
Brat przybiegł z napojem i Bruno powiedział:
- Bosa, mój bracie, prowadzą nas na śmierć. Pójdziemy do nieba, aby przygotować wam miejsce. Źródło, które obficie zaopatruje w wodę, nie może się wyczerpać; kiedy my zginiemy, przyjdą po nas inni chrześcijanie i to w dużej liczbie.
Bosa, głęboko poruszony, dał pić swemu bratu nie wypowiadając ani jednego słowa. Lecz Bruno spojrzał mu w oczy i odrzucając napój powiedział:
- Jezus Chrystus nie zaspokoił swego pragnienia na krzyżu, także i ja nie będę pił.
Bruno został spalony żywcem w Namugongo 3 czerwca 1886 roku. Z płomieni dochodził jego głos mówiący katom: „Wy zabijacie ciało, ale nie możecie zabić duszy, ponieważ należy do Boga".

Następnie zaczął się modlić wraz z innymi męczennikami; ta ostatnia modlitwa słyszana ze stosu słabła w miarę, jak płomienie paliły ich ciała. Bruno Serunkuma miał około trzydziestu lat. Także brat jego ojca, Aleksander Kadoko, przełożony w Kitebi i we wspólnocie protestanckiej, został zakatowany kijami, zanim spłonął tego samego dnia na stosie.

Ostatnim z zaliczanych do grona świętych męczenników z Ugandy, obok Karola Lwangi, to

Kiriwawanvu – patron gospodarzy.