Skąd wzięła się maryjność Polaków i jak wpłynęła na wiarę i patriotyzm?

Franciszek Kucharczak

GN 17/2023 |

publikacja 27.04.2023 00:00

Jesteśmy narodem maryjnym. Jeśli Matkę czcimy i słuchamy, „szczęśliwymi jesteśmy, i dobrze”.

Madonna Łokietkowa z bazyliki kolegiackiej w Wiślicy. Madonna Łokietkowa z bazyliki kolegiackiej w Wiślicy.
roman koszowski /foto gość

Była noc. Władysław Łokietek długo modlił się w kościele Świętej Trójcy w Wiślicy, wpatrując się w kamienną figurę Maryi z Dzieciątkiem. Ta wczesnogotycka rzeźba, zwana Madonną Łokietkową, do dziś cieszy się czcią w wiślickiej kolegiacie. Na twarzach Matki Bożej i małego Jezusa maluje się uśmiech, ale przyszłemu królowi nie było wtedy do śmiechu. Jego plany zjednoczenia rozbitej na dzielnice Polski leżały w gruzach. Wyparty z Krakowa przez Czechów, został z niczym. Nie wiedział, co dalej. Tradycja podaje, że jako czciciel Panny Najświętszej wiele godzin spędził na modlitwie. Wtedy to miał usłyszeć słowa Matki Bożej, która go pocieszyła i obiecała szczęśliwe zakończenie jego starań o scalenie kraju.

Niemal 800 lat później do tej tradycji nawiązał Jan Paweł II – w 1991 roku w Lubaczowie. „Łokietek w Wiślicy słyszy słowa: »Wstań, ufaj, zwyciężysz« – tymi słowy Matka Boża umacnia króla, który wyprowadził kraj z dzielnicowego rozbicia” – mówił Ojciec Święty. „W naszych dziejach doznawaliśmy wielokrotnie szczególnej macierzyńskiej opieki Matki Chrystusa” – podkreślił papież. Obok Łokietka wymienił też Kazimierza Odnowiciela, który „wzywa Bogarodzicę i odzyskuje utracone dziedzictwo”. Przypomniał, że przełomowe polskie zwycięstwa, takie jak Chocim i Wiedeń, a potem Bitwa Warszawska w 1920 r., „wszystkie wiązaliśmy ze wstawiennictwem Bogarodzicy”. W szczególności wskazał na „to zdumiewające zwycięstwo jasnogórskiego klasztoru-warowni w 1655 r.”. Istotnie, strzały, które rozległy się pod Jasną Górą w 1655 roku, odbiły się tysiąckrotnym echem po całej Rzeczypospolitej. Dalszą konsekwencją tego wydarzenia stały się śluby królewskie z katedry lwowskiej, które „w różnych momentach dziejów były odnawiane i aktualizowane”.

Bardzo umiłowałam

Polacy są maryjni praktycznie od początku państwowości. Jan Długosz w „Rocznikach” podaje, że zaraz po chrzcie Mieszka I w 966 roku w Gnieźnie powstała katedra „pod wezwaniem i ku czci Najwyższego Boga i Rodzicy Jego Maryi Panny”. Matce Zbawiciela były dedykowane liczne świątynie, Ją wzywano wieloma tytułami i z Nią na ustach ruszało w bój rycerstwo. Znaczące, że to właśnie pieśń „Bogurodzica” poprzedziła starcie z Krzyżakami pod Grunwaldem. To ona stała się hymnem dynastii Jagiellonów, a dla Polaków pieśnią ojczystą. O jej znaczeniu świadczy fakt, że podczas koronacji Władysława Warneńczyka jako jedyny tekst w języku polskim rozbrzmiewała „Bogurodzica” – wszystkie inne były w języku łacińskim.

Pobożność maryjna była wśród Polaków naturalna, zarówno wśród ludu, jak i pomiędzy ludźmi wysoko postawionymi. Ksiądz Piotr Skarga tak pisał o królewiczu Kazimierzu: „Miał wielkie kochanie w rozmyślaniu żywota i dostojności Przeczystej Matki Bożej i w gorącym ku Niej nabożeństwie. Rytmy i wiersze łacińskie o Niej złożył i mądrą a niebieską oną filozofiją chłodził zawżdy serce swoje”.

Powiązanie kultu maryjnego z przywiązaniem do ojczyzny wzmogło w Polsce świadectwo o. Juliusza Mancinellego. Ten włoski jezuita 14 sierpnia 1608 roku podczas modlitwy miał ujrzeć Maryję i klęczącego u Jej stóp Stanisława Kostkę. I usłyszał słowa: „Dlaczego nie nazywasz Mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie”. Zakonnik poinformował o tym swoich przełożonych i od tamtej pory zwracał się do Matki Zbawiciela słowami: „Maryjo, Królowo Polski”. Wieść o tym objawieniu, rozpowszechniona przez polskich jezuitów, zrobiła w Rzeczpospolitej wielkie wrażenie. Szczególnie ujęło ludzi to, że Matka Boża sama chce nosić tytuł Królowej Polski i osobiście się o to upomina za pośrednictwem duchownego z Włoch. Dwadzieścia lat później, z myślą o szczególnym uczczeniu Maryi, na wieży kościoła Mariackiego w Krakowie pojawiła się pozłacana korona. W tym też czasie paulini z Jasnej Góry zaczęli nazywać Maryję Królową Polski. Matka Boża jest „Królową Polski, Patronką bitnego narodu, Patronką naszą, Królową Jasnogórską, Królową niebieską, Panią naszą dziedziczną” – pisał w 1642 roku jasnogórski mnich Dionizy Łobżyński. O popularności przesłania, jakie przekazał Mancinelli, świadczy książeczka „Dyskurs nabożny z kilku słów wzięty o wysławianiu Najświętszej Panny Bogurodzicy Mariey”, którą w 1635 roku wydał kanclerz litewski Albrecht Stanisław Radziwiłł. Książę pisał tam o włoskim jezuicie: „Był zakonnik świątobliwy, któregom ja znał, Societatis Iezu, w Neapolim mieście włoskim, imieniem Iulius Mancinelli”. Autor przytacza treść objawienia, podkreślając, że Maryja chce być nazywana Królową Polski. „Jeżeli tak iest, szczęśliwymi iesteśmy, i dobrze” – skwitował.

Urzędowy wybór

Królową Polski w sposób oficjalny nazwał Maryję król Jan Kazimierz. Gdy Szwedzi opuścili Lwów, w tamtejszej katedrze przed obrazem Matki Bożej Łaskawej złożył śluby, uznając Ją za władczynię całego państwa. „Wielka Boga Człowieka Matko, Najświętsza Dziewico. Ja, Jan Kazimierz, za zmiłowaniem Syna Twojego, Króla królów, a Pana mojego i Twoim miłosierdziem król, do Najświętszych stóp Twoich przypadłszy, Ciebie dziś za Patronkę moją i za Królową państw moich obieram” – niosło się po kościele. Nikogo to nie dziwiło, przeciwnie, panowało powszechne uniesienie. Dla znękanych nieszczęściami obywateli Rzeczpospolitej było jasne, że dokonuje się coś bardzo ważnego, co utwierdza naród na znacznie mocniejszym fundamencie niż polityczne powodzenie. Wraz z królem ślubowali przedstawiciele wszystkich stanów. Obiecywano „naprawę Rzeczypospolitej”, w tym poprawę sytuacji „ludzi niskiego stanu”. Tej ostatniej obietnicy nie spełniono, w czym wielu Polaków widziało powód upadku I Rzeczypospolitej.

Mocne impulsy

Świadomość szczególnej opieki, jaką Maryja roztacza nad Polską, pozostała w Polakach podczas zaborów i znalazła mocny wyraz po odzyskaniu niepodległości. Wobec zbliżania się bolszewickiej nawały ponowiono wybór Maryi na Królową Polski. 6 sierpnia zaczęła się wielka nowenna za ojczyznę. Jej koniec przypadł 15 sierpnia – w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Tego też dnia nastąpił przełom – bolszewicy zostali w Bitwie Warszawskiej pokonani.

Niezależnie od wpływu na losy polityczne państwa wierzący Polacy są na ogół świadomi, że wstawiennictwo Maryi dotyczy nade wszystko kwestii najważniejszych – duchowych. Stąd tak silny odzew narodu na ślubowanie milenijne, zainicjowane przez kard. Stefana Wyszyńskiego z okazji tysiąclecia chrztu Polski. To był wyjątkowo mocny impuls, który przyczynił się do odnowy duchowej Polaków. Związana z tym peregrynacja po polskich parafiach kopii obrazu jasnogórskiego przyniosła nadzwyczajne owoce w postaci licznych nawróceń, przemiany życia i duchowego umocnienia, jak i ugruntowania świadomości narodowej. Stąd też histeryczna reakcja władz komunistycznych, które uświadomiły sobie, że kult maryjny uniemożliwia im przejęcie rządu dusz Polaków.

Vivat Polonus

Na uwagę zasługuje szczególna rycerskość, z jaką Polacy odnosili się i odnoszą do Matki Bożej. Wynika to zapewne z żywej świadomości, że Maryja jest z woli Chrystusa także naszą Matką, a my matczynej czci szargać nie pozwalamy. Ciekawie ilustruje to literacka wizja Mickiewicza w III części Dziadów. „Vivat Polonus, unus defensor Mariae” (Niech żyje Polak, jedyny obrońca Maryi) – takie słowa miał przeczytać polski żołnierz, biorący udział wraz z Francuzami w kampanii hiszpańskiej Napoleona. Na noclegu podczas snu wszystkich Francuzów zabił gospodarz. Polaka oszczędził, bo słyszał, jak ten przy ognisku sprzeciwił się bluźnierstwom wygadywanym przeciw Maryi. „Otóż widzisz Pan, że ja tym imieniem żyję” – kończy swoją opowieść kapral.

Na ile Polacy dziś żyją imieniem Maryi? Prawdopodobnie Jej cześć jest w nas zakorzeniona silniej, niż mogłoby to wynikać ze statystyk frekwencji na niedzielnych Mszach. Tkwi w ludziach poczucie, że Matki Bożej znieważać nie wolno. Można drwić z każdego, ale nie z Niej. Na przypadki bluźnierstwa reagują sprzeciwem czasem mocniejszym, niż gdyby obrażono ich rodzoną matkę. Obowiązuje też pewien kodeks honorowy: ludzie mogą złamać wiele obietnic, ale ślubu uczynionego Najświętszej Panience nie złamią. Można to nazywać pobożnością ludową, można twierdzić, że to przesada, ale z pewnością Chrystusowi się to podoba. To przecież Jego Matka. I może się kiedyś okazać, że to nas ocaliło.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.