Rodzina Świętego Szarbela. „Być mnichami w sercu świata”

Marcin Jakimowicz

GN 29/2023 |

publikacja 20.07.2023 00:00

„Cel mojego życia? Całkowite zjednoczenie się z Bogiem” – mawiał skromniutki libański eremita, którego sława przerosła najśmielsze oczekiwania. Dobrze wie o tym jego rodzina. Coraz liczniejsza nad Wisłą.

Klaszor maronicki w Annaya. W tym miejscu znajdował się grób św. Szarbela.  Dziś modli się tu wielu pielgrzymów. Klaszor maronicki w Annaya. W tym miejscu znajdował się grób św. Szarbela. Dziś modli się tu wielu pielgrzymów.
Wiesława Dąbrowska-Macura /foto gość

Problem pokolenia żądającego znaku polega na tym, że gdybyśmy nasz dodatek do „Gościa” nazwali „Cud Eucharystii” niewiele osób, by po niego sięgnęło. „Cuda Eucharystyczne” sprzedają się jak świeże bułeczki. To również opowieść o pewnym brodatym mnichu, kompletnie nieznanym przed dwoma dekadami nad Wisłą („Charbel? „To nowa marka perfum?”), który dziś bije rekordy popularności. Ze względu na cuda. Nic zresztą dziwnego, jego statystyka jest imponująca: ponad sześć tysięcy zweryfikowanych uzdrowień w ciągu 60 lat od śmierci pustelnika, ciało, które od ponad stu lat nie ulega rozkładowi, litry olejku, który wierni wcierają w chore miejsca, i miliony pielgrzymów szturmujących w ciągu roku klasztor w Annaya.

Ten skromny eremita nie szukał rozgłosu. Gdy jedna z jego bratanic przybyła do klasztoru, by skonsultować z nim kwestię spadku, usłyszała: „Nie mam już nic wspólnego z tym światem”.

Bejrut–Warszawa wspólna sprawa

Wspólnota Rodzina Świętego Szarbela nie skupia się na cudach, ale zafascynowana jest życiem i duchowością maronickiego mistyka, który godzinami odmawiał Różaniec, pod habitem nosił włosienicę, spał na twardej ziemi i jadał raz dziennie bezmięsny posiłek z resztek, które pozostały po klasztornym obiedzie. Paweł VI, który 9 października 1977 r. ogłosił Youssefa Makhloufa świętym, nazwał go „cudownym kwiatem świętości”.

Wspólnota wyrosła na gruncie maronickim. To chrześcijanie, którzy modlą się już od VII wieku i jako jedyny z Kościołów Wschodu w całości pozostają w unii z Rzymem. Śpiewają hymny po syriacku (aramejsku), czyli w języku, którym posługiwał się sam Jezus. Nazwa Kościoła pochodzi od imienia świętego Marona – żyjącego w IV wieku mnicha i cudotwórcy. Do założonej przez niego wspólnoty wstąpiło aż 800 mnichów, którzy rozpoczęli chrystianizację kraju. Dziś na całym świecie modli się ponad 3 mln maronitów. Stare arabskie przysłowie mówi, że zdeptany kwiat palmy jeszcze piękniej pachnie. Kościół maronicki był deptany, niszczony i przetrwał w kleszczach przeciwieństw. Może dlatego wydaje tak wspaniały aromat?

Najpokorniejszy

Youssef Makhlouf urodził się 8 maja 1828 r. w Bekaa-Kafra. Jak nastolatek zapragnął zostać mnichem i w wieku 23 lat wbrew woli rodziny wstąpił do klasztoru w Mayfouk. Uciekł z domu… na bosaka. Po dwóch latach przeniesiono go do klasztoru św. Marona w Annaya, gdzie w 1853 r. złożył śluby zakonne i przyjął zakonne imię Szarbel. W 1860 r. był świadkiem straszliwej masakry ponad 20 tys. chrześcijan, dokonanej przez muzułmanów i druzów. Jak tylko mógł, pomagał przerażonym rodakom chroniącym się w klasztorze.

Po 23 latach pobytu w klasztorach pozwolono mu zamieszkać w mikroskopijnej górskiej pustelni (zaledwie 6 metrów kwadratowych!). Jego życie wypełniały modlitwa, praca, praktyki pokutne i surowe posty. Libańczycy opowiadali o psychicznie chorych, którzy wychodzili z pustelni o zdrowych zmysłach, i setkach fizycznych uzdrowień. Powszechnie znany był dar proroctwa, którym posługiwał, a przełożeni niezwykle cenili jego bezwarunkowe posłuszeństwo. Gdy poprosił opata, by dał mu chusteczkę do nosa, przełożony zdumiał się: „Dlaczego nie wziąłeś sobie jednej? Ludzie przynoszą tyle podarków i darów”. „Nie mam zwyczaju brać czegokolwiek bez pozwolenia przełożonych” – odpowiedział eremita.

Zmarł w aurze świętości w Wigilię Bożego Narodzenia 1898 roku. Gdy niezabalsamowane ciało zmarłego złożono we wspólnym grobie, współbracia zauważyli nad miejscem pochówku oślepiające światło. Było widocznie przez 45 nocy od dnia pogrzebu. Gdy po czterech miesiącach urzędowa komisja otwarła grób, okazało się, że mimo wypełniającej go wody z mułem ciało jest w doskonałym stanie. Co więcej – relacjonowali świadkowie – wydzielało przyjemny zapach oraz specyficzną ciecz. Georgio Sciukrallah, ceniony libański profesor medycyny, w ciągu 17 lat badał ciało Szarbela aż 34 razy: „Zawsze ze zdumieniem stwierdzałem, że było ono nienaruszone, giętkie, jakby zaraz po śmierci – opowiadał. – Gdyby ciało wydzielało tylko 3 gramy płynu dziennie – a w rzeczywistości wydzielało kilka razy więcej – to w ciągu 66 lat łączna jego waga wynosiłaby 72 kilogramów, czyli o wiele więcej aniżeli waga całego ciała. Z naukowego punktu widzenia jest to zjawisko niewytłumaczalne”.

Jak pachnie świętość?

Rodzina Świętego Szarbela w Polsce to nasza rodzima reprezentacja Aylet Mar Charbel – stowarzyszenia wiernych funkcjonującego w Kościele katolickim na prawach trzeciego Zakonu Libańskich Maronitów, ruchu, który formuje się pod auspicjami wikariusza generalnego patriarchy antiocheńskiego maronitów, biskupa patriarchalnej diecezji Jounieh w Libanie. Wspólnotę powołano do dzieł ewangelizacji, apostolstwa i miłosierdzia oraz dla posługi na rzecz odkrywania w Kościele fundamentów chrześcijańskiej duchowości. Na mocy zatwierdzonego przez władze Kościoła maronickiego statutu, w sposób pełnoprawny odpowiada ona również za szerzenie na świecie kultu św. Szarbela. Jej członkowie zafascynowani są duchowością monastyczną Zakonu Libańskich Maronitów i na niej opierają swą formację. Za pierwszymi eremitami Libanu powtarzają: „Być mnichami w sercu świata”.

Założycielem i przewodniczącym wspólnoty jest Raymond Nader – libański katolik, maronita, dyrektor chrześcijańskiej telewizji Télé Lumière-Noursat. Jego historia to pasjonująca opowieść o wierności i wysłuchanej (z naddatkiem!) modlitwie. Jest współpracownikiem patriarchy antiocheńskiego maronitów, kard. Bechary Boutrosa Raï, podróżuje po całym świecie, dając świadectwo swej wiary, ewangelizując i przekazując orędzia św. Szarbela.

Na mocy nominacji z 9 października 2019 roku przewodniczącym Rodziny Świętego Szarbela w Polsce jest Aleksander Bańka – dr hab. prof. UŚ, filozof, politolog, lider Centrum Duchowości Ruchu Światło–Życie Archidiecezji Katowickiej. Członkowie Rodziny Świętego Szarbela nad Wisłą prowadzą warsztaty, konferencje, dni skupienia oraz rozmaite formy prelekcji poświęcone życiu i duchowości libańskiego eremity. Posługują też modlitwą wstawienniczą, o uzdrowienie, współprowadzą rekolekcje i pielgrzymki do Libanu. Posiadają relikwie pierwszego stopnia, którymi służą, przyjeżdżając do parafii lub do grup rekolekcyjnych.

Jeszcze przed dekadą wydawało się, że duchowość spod cedrów Libanu będzie dla Jana Kowalskiego zbyt egzotyczna. Okazuje się jednak, że trafiła na bardzo podatny grunt. Dlaczego?

Fenomen Szarbela, który badam od lat, jest… nie do końca wytłumaczalny. Jedno jest pewne: ten mnich ma ogromną siłę przyciągania. Obiektywnie można powiedzieć, że za jego wstawiennictwem dzieje się bardzo wiele nawróceń, znaków, cudów, nie tylko wśród chrześcijan, ale również wśród muzułmanów. Ten maronicki mnich łączy Wschód z Zachodem, zachwyca, pociąga, inspiruje. A ponieważ to święty niezwykle pokorny i posłuszny, daje się „wykorzystać” i jest rodzajem „wabika”, który przyciąga ludzi, ale nie zatrzymuje ich na sobie, w żaden sposób nie przesłania Jezusa. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.