Sakramenty dla chorych na duszy i ciele

Andrzej Macura

publikacja 09.04.2024 17:00

Spowiedź, namaszczenie chorych. Dla zdrowia duszy i ciała? Raczej po prostu dla zdrowia człowieka.

Dłoń ze skarbem Dłoń ze skarbem
Człowiek w sakramencie pokuty i pojednania, a także namaszczenia chorych, otrzymuje znacznie więcej
Jóżef Wolny /Foto Gość

Z cyklu "Powtórka z katechezy"

Udane ferie? No to po świątecznej przerwie wracamy do powtórki z katechezy. Dziś o sakramentach uzdrowienia. Uzdrowienia duszy – w sakramencie pokuty i pojednania – raz uzdrowienia ciała – w sakramencie namaszczenia chorych. Choć, prawda, w tym drugim też o ludzkiego ducha bardziej chodzi. Na początku koniecznie jednak przypomnijmy: sakramenty, szerzej, liturgia, to nie jakiś dowolnie kształtowany rytuał. To zawsze udział w misterium Jezusa Chrystusa, zwłaszcza w Jego zbawczej męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Przez te znaki, inaczej niż przez modlitwę,  z całą pewnością otrzymujemy związane z nimi łaski. Modlitwę Bóg wysłucha, na pewno, ale niekoniecznie po naszej myśli. Gdy przyjmujemy sakrament  możemy być pewni, że otrzymamy związane z nim dary. I o ile będziemy z tymi darami współpracować, będą owocowały w naszym życiu.

Przypomnijmy też to najważniejsze, podstawowe: po co? Po co się modlić, po co przyjmować sakramenty? Ha: warto wybrać się na cmentarz. Taki los czeka nas wszystkich. Jezus jest jedynym, który daje nam sensowną nadzieję zmartwychwstania i życia wiecznego. Sensowną, bo sam pokonał śmierć. Wierzyć w Niego, przemieniać się zgodnie z ideałami Ewangelii, to najbardziej perspektywiczna inwestycja, jaką człowiek może wybrać. I to inwestycja w prawdę, dobro i piękno. Bo przecież właśnie do stawania w prawdzie, szukania dobra i bycia pięknymi zachęca nas Chrystus głosząc nam Dobra Nowinę o naszym zbawieniu.... No to po tym przypomnieniu przejdźmy do naszego tematu.

Po co świętym spowiedź?

No więc po  ten nazywany najczęściej spowiedzią  sakrament pokuty i pojednania? Odpowiedź dziś wydaje się oczywista. Dziś, dla pierwszych chrześcijan niekoniecznie taką była. Dla nich wybrać Jezusa znaczyło konsekwentnie przy Nim stać. Nawet gdy oznaczało to męczeństwo. Ich wiara często jawi nam się jako wiara konsekwentna: wybrałem Chrystusa, wybieram więc całym swoim życiem, nie pustymi deklaracjami.  Z czasem jednak i wśród nich zaczął pojawiać się problem: co z tymi, którzy choć przyjęli Jezusa z czasem od Niego odpadli ciężko występując przeciw Niemu? To pytanie, które czasem zadaje chyba każdy z nas. My, chrześcijanie, otrzymaliśmy od Boga wspaniały skarb. Ale złożono go „w naczyniach glinianych”, czyli nas, słabych ludziach. Nie dorastamy nieraz do ideałów, którymi chcielibyśmy się kierować. W różnym stopniu – zaznaczmy. Nieraz chodzi o dokuczliwe, ale jednak drobne ułomności czy słabości. Ale bywa, że chrześcijanin robi coś bardzo złego.

Pięknie problem ten ujęto to w 1426 punkcie Katechizmu Kościoła Katolickiego:

Nawrócenie do Chrystusa, nowe narodzenie przez chrzest, dar Ducha Świętego, Ciało i Krew Chrystusa otrzymane jako pokarm sprawiły, że staliśmy się "święci i nieskalani przed Jego obliczem" (Ef 1, 4), jak sam Kościół oblubienica Chrystusa, jest "święty i nieskalany" (Ef 5, 27). Nowe życie otrzymane w sakramentach wtajemniczenia chrześcijańskiego nie wyeliminowało jednak kruchości i słabości natury ludzkiej ani jej skłonności do grzechu, którą tradycja nazywa pożądliwością. Pozostaje ona w ochrzczonych, by podjęli z nią walkę w życiu chrześcijańskim z pomocą łaski Chrystusa. Tą walką jest wysiłek nawrócenia, mający na uwadze świętość i życie wieczne, do którego Pan nieustannie nas powołuje (KKK 1426).

Stąd właśnie potrzeba sakramentu, który upadłego pojedna na powrót z Bogiem i – to też ważne – Kościołem. Sakramentu, który nie tylko spowoduje, że nasze grzechy zostaną odpuszczone, ale pomoże też w szczerym nawróceniu; odwróceniu się od wszystkiego co złe, a gorliwym poszukiwaniu tego, co dobre, sprawiedliwe i święte. Koniecznie trzeba w tym miejscu przypomnieć: to liturgia (choć najczęściej nie spowiadamy się podczas celebracji), to sakrament. Działa więc nie człowiek, kapłan. ale przez człowieka sam Chrystus udzielając z owoców swojej męki, śmierci i zmartwychwstania.

Warto jednak zauważyć, że przystąpienie do sakramentu pokuty nie jest oczywiście jednym sposobem na pokutowanie i odpuszczenie grzechów. Jest koniecznym, gdy chrześcijanin popełnił grzech ciężki. Wtedy nie powinien bez spowiedzi przystępować do innych sakramentów, czyli najczęściej do Komunii. Jednak dróg do zyskiwania odpuszczenia grzechów mniej poważnych, powszednich (lekkich), jest więcej. Wymienić tu można modlitwę, post i jałmużnę, „wysiłki podejmowane w celu pojednania się z bliźnim, łzy pokuty, troskę o zbawienie bliźniego, wstawiennictwo świętych i praktykowanie miłości, która «zakrywa wiele grzechów» - czytamy w KKK 1434. I w kolejnym:

„Nawrócenie dokonuje się w życiu codziennym przez czyny pojednania, troskę o ubogich, praktykowanie i obronę sprawiedliwości i prawa, wyznanie win braciom, upomnienie braterskie, rewizję życia, rachunek sumienia, kierownictwo duchowe, przyjmowanie cierpień, znoszenie prześladowania dla sprawiedliwości. Najpewniejszą drogą pokuty jest wzięcie każdego dnia swojego krzyża i pójście za Jezusem”.

Gdy jednak w grę wchodzi obciążający ludzkie sumienie grzech ciężki, potrzeba sakramentu pokuty i pojednania.

Trzy albo pięć warunków dobrej spowiedzi?

Rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, wyznanie grzechów, zadośćuczynienie. To tradycyjnie wymienianych pięć warunków dobrej spowiedzi. Tyle że Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o... trzech. Czytamy (KKK 1491)

Sakrament pokuty składa się z trzech aktów penitenta oraz z rozgrzeszenia kapłana. Aktami penitenta są: żal za grzechy, spowiedź lub ujawnienie grzechów przed kapłanem oraz postanowienie wypełnienia zadośćuczynienia i czynów pokutnych.

Nie, to nie żadna sensacja. Po prostu rachunek sumienia i mocne postanowienie poprawy są dla autorów Katechizmu – i słusznie – elementem żalu za grzechy. Oczywistym jest, że żeby żałować za grzechy,  żeby postanawiać poprawę, trzeba najpierw wiedzieć jakie grzechy się popełniło. Rachunek sumienia można robić na podstawie Dekalogu. Pomocą mogą tu też być gotowe rachunki sumienia zawarte w różnych modlitewnikach czy w internecie. Ale dobrze jest też patrząc na swoje postępowanie pytać własnego sumienia...  Postanowienie poprawy natomiast to oznaka szczerości żalu. No bo czy można by mówić o szczerym żalu za grzech, gdy ktoś jednocześnie nie postanawia, żeby już więcej tego grzechu nie popełnić?

Żal za grzechy

A więc żal za grzechy. „Nazywany także skruchą, powinien wypływać z motywów wynikających z wiary. Jeśli jego źródłem jest miłość do Boga, nazywamy go «doskonałym»; jeśli opiera się na innych motywach, nazywamy go «niedoskonałym» (KKK 1492)”.

Ten pierwszy, doskonały, wynika z miłości do Boga. Jest uznaniem, że On jest dobry, że On ma rację, a my swoim grzechem wzgardziliśmy Nim. Taki żal już sam w sobie odpuszcza grzechy powszednie. „Przynosi on także przebaczenie grzechów śmiertelnych, jeśli zawiera mocne postanowienie przystąpienia do spowiedzi sakramentalnej, gdy tylko będzie to możliwe” (KKK 1452) . Ważne w kontekście sytuacji, gdy człowiek przed śmiercią chce pojednać się z Bogiem, a nie ma możliwości wyspowiadać się przed kapłanem....

Ten drugi żal, żal niedoskonały, to żal wynikający z rozumienia brzydoty grzechy, jego podłości, lęku przed grożącymi człowiekowi karami, także karą wieczną. „Takie poruszenie sumienia może zapoczątkować wewnętrzną ewolucję, która pod działaniem łaski może zakończyć się rozgrzeszeniem sakramentalnym. Żal niedoskonały nie przynosi jednak przebaczenia grzechów ciężkich, ale przygotowuje do niego w sakramencie pokuty” (KKK 1453).

Jak rozpoznać czy naprawdę żałuję? Bo szczery żal niekoniecznie związany jest z uczuciem żalu. To raczej pewna postawa... O jednym „mierniku żalu” już wspomniano: postanowienie poprawy. Jeśli człowiek ją postanawia, jego żal raczej jest szczery. Innym, z tym związanym, jest chęć zadośćuczynienia czyli naprawienia wyrządzonego zła ( o tym szerzej za chwilę). Warto też pytać o powód, dla którego decyduję się na spowiedź: zmuszony okolicznościami (ślub, chrzest dziecka czy pogrzeb) może faktycznie nie żałować. Jeśli ktoś idzie do spowiedzi nieprzymuszony okolicznościami, zapewne szczerze pragnie pojednania z Bogiem...

Wyznaję i naprawiam

Wyznanie grzechów  przed kapłanem to kolejny warunek spowiedzi. Bez niego trudno właściwie mówić o przyjęciu sakramentu.

Kto chce dostąpić pojednania z Bogiem i z Kościołem, musi wyznać przed kapłanem wszystkie grzechy ciężkie, których jeszcze nie wyznawał, a które przypomniał sobie po starannym zbadaniu swego sumienia. Wyznawanie grzechów powszednich niej jest samo w sobie konieczne, niemniej jest przez Kościół żywo zalecane (KKK 1493)

Wyznać więc trzeba wszystkie grzechy ciężkie (o rozróżnianiu w jednej  z kolejnych katechez). Podając także istotne okoliczności, np. ile razy dany grzech popełnili, jaka była wartość ukradzionej rzeczy, jakie były konsekwencje oszczerstwa i temu podobne. Zatajenie jakiegoś grzechu wskazuje na brak żalu, a więc czyni całą spowiedź nieważną. Gdy ktoś o jakimś grzechu ciężkim zapomniał,  może przystępować do Komunii, ale koniecznie powinien go, jako zapomniany, wyznać podczas kolejnej spowiedzi. Grzechów lekkich wyznawać nie trzeba, ale dobrze to robić.  W ogóle warto spowiadać się regularnie, nawet tylko  z grzechów lekkich, bo nie tylko o odpuszczenie grzechów w sakramencie pokuty i pojednania  przecież chodzi, ale także o pomoc w stawaniu się świętym.

Kapłan udzielając rozgrzeszenia wypowiada słowa:

Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła. I ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

No i pozostaje jeszcze zadośćuczynienie. Zacytujmy znów KKK

Wiele grzechów przynosi szkodę bliźniemu. Należy uczynić wszystko, co możliwe, aby ją naprawić (na przykład oddać rzeczy ukradzione, przywrócić dobrą sławę temu, kto został oczerniony, wynagrodzić krzywdy). Wymaga tego zwyczajna sprawiedliwość. Ponadto grzech rani i osłabia samego grzesznika, a także jego relację z Bogiem i z drugim człowiekiem. Rozgrzeszenie usuwa grzech, ale nie usuwa wszelkiego nieporządku, jaki wprowadził grzech. Grzesznik podźwignięty z grzechu musi jeszcze odzyskać pełne zdrowie duchowe. Powinien zatem zrobić coś więcej, by naprawić swoje winy: powinien «zadośćuczynić» w odpowiedni sposób lub «odpokutować» za swoje grzechy. To zadośćuczynienie jest nazywane także «pokutą».

Rozgrzeszenie usuwa grzech, ale nie usuwa wszelkiego nieporządku, jaki wprowadził grzech. Trzeba więc naprawić zło. A więc nie ma mowy o zatrzymaniu sobie tego, co się ukradło. Trzeba sprostować oszczerstwo. Tego domaga się sprawiedliwość. Trzeba też starać się naprawić przywrócić porządek w relacjach z bliźnimi, zatroszczyć się o własne duchowe zdrowie... Nie ma mowy o wyrachowanym i beztroskim korzystaniu z owoców wyrządzonego zła. Trzeba starać się być godnym Mistrza uczniem...

Co to daje?

A skutki sakramentu pokuty? Czyli łaski, jakich udziela człowiekowi ten sakrament? Żeby nie rozwlekać zacytujmy Katechizm (1496)

Skutki duchowe sakramentu pokuty są następujące:

Sakrament w obliczu choroby i słabości

Sakrament namaszczenie chorych.... No cóż.. By się nie mądrzyć przytoczmy zwięzłe i celne zarazem stwierdzenia autorów Katechizmu...  „Choroba i cierpienie zawsze należały do najpoważniejszych problemów, poddających próbie życie ludzkie. Człowiek doświadcza w chorobie swojej niemocy, ograniczeń i skończoności”. Zwłaszcza że „każda choroba może łączyć się z przewidywaniem śmierci” (KKK 1500). Może prowadzić do niepokoju, „do zamknięcia się w sobie, czasem nawet do rozpaczy i buntu przeciw Bogu” (KKK 1501). Ale bywa też szansą. Drogą do większej dojrzałości, pomocą w lepszym rozeznaniu co w życiu istotne. Stąd bywa okazją do szukania Boga czy powrotu do Niego (KKK 1501).

W tę właśnie trudną sytuację człowieka wchodzi przez posługę Kościoła sam Chrystus w sakramencie namaszczenia chorych... Przyjęcie go, jeśli to możliwe i konieczne, powinna poprzedzać spowiedź.  Zakończyć go może przyjęcie komunii, zwłaszcza gdy chodzi o wiatyk, czyli (od łacińskiego via) pokarm na ostatnią drogę...
Obrzędy, jak to zwykle w liturgii są oczywiście szersze. Jest modlitwa kapłana z włożeniem rąk. Samego już sakramentu udziela się namaszczając przyjmujących go „na czole i dłoniach olejem z oliwek lub stosownie do okoliczności innym olejem roślinnym, należycie poświęconym, wymawiając tylko jeden raz następujące słowa: «Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego. Pan, który odpuszcza ci grzechy, niech cię wybawi i łaskawie podźwignie»”.

To nie jest sakrament tylko dla umierających. Przyjąć go może każdy, kto zaczął jakoś wyraźniej zbliżać się do śmierci czy to z racji poważniejszej choroby czy starości. Może go powtórnie przyjąć ten, kogo słabość wskutek choroby czy wieku od ostatniego jego przyjęcia pogłębiła się. Także ten, kto wcześniej namaszczony odzyskał zdrowie, ale ponownie podupadł na zdrowiu.

Co daje sakrament namaszczenia chorych?

Udział w  zbawczym dziele Chrystusa, możliwość korzystania z łask z nim związanych. To daje każdy sakrament, choć każdy w specyficzny, dla niego właściwy sposób. Także sakrament namaszczenia chorych daje w nim udział. Jakich specyficznych łask udziela? Zajrzyjmy znów do Katechizmu, bo napisano tam o tym naprawdę pięknie.

Szczególny dar Ducha Świętego. Pierwszą łaską sakramentu namaszczenia chorych jest łaska umocnienia, pokoju i odwagi, by przezwyciężyć trudności związane ze stanem ciężkiej choroby lub niedołęstwem starości. Ta łaska jest darem Ducha Świętego, który odnawia ufność i wiarę w Boga oraz umacnia przeciw pokusom złego ducha, przeciw pokusie zniechęcenia i trwogi przed śmiercią. Wsparcie Pana przez moc Jego Ducha ma prowadzić chorego do uzdrowienia duszy, a także do uzdrowienia ciała, jeśli taka jest wola Boża. Ponadto, "jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone"  (KKK 1520).

Przezwyciężyć duchowe trudności, umocnić przeciw pokusom, by oskarżać Boga. Czyli uzdrowić duszę, ale też – uwaga – jeśli taka wola Boga, uzdrowić ciało. No i o jeśli chory nie może się już spowiadać ma odpuścić mu grzechy... To czytajmy dalej.

Zjednoczenie z męką Chrystusa. Przez łaskę tego sakramentu chory otrzymuje siłę i dar głębszego zjednoczenia z męką Chrystusa. Jest on w pewien sposób konsekrowany, by przynosić owoc przez upodobnienie do odkupieńczej śmierci Zbawiciela. Cierpienie - następstwo grzechu pierworodnego - otrzymuje nowe znaczenie: staje się uczestnictwem w zbawczym dziele Jezusa (KKK 1521)

Łaska eklezjalna. Chorzy, którzy przyjmują ten sakrament, "łącząc się dobrowolnie z męką i śmiercią Chrystusa, przysparzają dobra Ludowi Bożemu". Celebrując ten sakrament, Kościół w komunii świętych wstawia się w intencji chorego. Ze swej strony chory przez łaskę tego sakramentu przyczynia się do uświęcenia Kościoła i do dobra wszystkich ludzi, dla których Kościół cierpi i ofiaruje się przez Chrystusa Bogu Ojcu (KKK 1522).

No i ostatni punkt:

Przygotowanie do ostatniego przejścia. Jeśli sakrament namaszczenia chorych udzielany jest wszystkim, którzy cierpią z powodu ciężkiej choroby i niedołęstwa, to tym bardziej jest on przeznaczony dla tych, którzy zbliżają się do kresu życia 118 , tak że nazywano go również  (...) «sakramentem odchodzących». Namaszczenie chorych dopełnia rozpoczęte przez chrzest dzieło naszego upodobnienia się do misterium Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Jest ono ostatnie w szeregu świętych namaszczeń, które wyznaczają etapy życia chrześcijanina: namaszczenie przy chrzcie wycisnęło na nas pieczęć nowego życia; namaszczenie przy bierzmowaniu umocniło nas do życiowej walki. To ostatnie namaszczenie otacza koniec naszego ziemskiego życia jakby ochroną, zabezpieczającą nas na ostatnią walkę przed wejściem do domu Ojca (KKK 1523).

Zabezpieczenie na ostatnią walkę przed wejściem do domu Ojca.... Bo życie człowieka jest walką. Nie, nie z ludźmi. Walką przeciw Złemu, który wszelkimi sposobami chce nas sprowadzić na manowce grzechu. Warto tak patrzeć nie tylko na pokusy choroby, starości czy umierania, ale na całe życie. Ot, gdy szatan podpowiada, by odpłacać pięknym za nadobne... Czy nie stajemy się wtedy podobni do tych, którzy nas krzywdzą? Ale o tym może już innym razem...

Dwa sakramenty dla zdrowia. Ducha przede wszystkim. By być człowiekiem, chrześcijaninem, na miarę wielkości naszego powołania...