Okazało się, że po raz kolejny w trudnej sytuacji społeczne oczekiwania w Polsce kierują się ku Kościołowi.
W niejednej społeczności w Polsce ksiądz jest wielkim autorytetem, i jeżeli on kogoś publicznie napiętnuje, to taki jegomość „ma przechlapane"
Schemat za każdym razem jest taki sam i - można domniemywać - ma prowadzić za każdym razem do takich samych skutków.
Wydawać by się mogło, że człowiek tak bardzo doświadczony przez funkcjonariuszy komunistycznych, który z licznych prób wyszedł zwycięsko, powinien być bardziej pryncypialny i stanowczy w potępianiu zła, które popełniali inni.
Zapotrzebowanie na „cudowność" jest nie tylko w Polsce dość wysokie i utrzymuje się na stałym poziomie.
W kraju, w którym wolność wyrażania swych poglądów stawia się bardzo wysoko, ksiądz zostanie ukarany za włączenie dzwonów.
Jakie znaczenie ma, czy wśród 50 tysięcy jeńców pewnego obozu znaleźli się równocześnie Grass i Ratzinger?
Jeśli nie Kościół, to kto powinien się wypowiadać w kwestii sekt? Państwo?
Religijny charakter święta został w mediach przysłonięty przez wojskowość. To chyba niedobrze.
Papieskie wywiady pokazują, że Benedykt XVI jest znakomitym rozmówcą. I że się nie boi ani mówić, ani słuchać.