Od 70 lat siostry ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej pracują w Strzybnicy, dzielnicy Tarnowskich Gór. Dziś wierni nie mogą sobie nawet wyobrazić swojej parafii bez ich obecności.
Borkowice. Od siedemdziesięciu lat swój dom ma tu Zgromadzenie Sióstr Benedyktynek Misjonarek.
Żywotność Kościoła objawia się w naszych czasach m.in. powstawaniem nowych wspólnot życia konsekrowanego.
W Polsce nazywane są szarytkami, ale to nie ma nic wspólnego z kolorem ich habitu (bo ten jest granatowy). To od francuskiego słowa „charité”, czyli miłosierdzie, które siostry zanoszą w miejsca swojej służby, do ludzi cierpiących i samotnych.
Z Kamerunu przyjechały do Płocka, bo chcą zostać zakonnicami. U sióstr pasjonistek uczyły się wymawiać polskie „sz” i „rz”, modliły się, pracowały i przygotowywały do pierwszych ślubów zakonnych. Teraz wracają do ojczyzny. O powołaniu i życiu zakonnicy w Kamerunie Agnieszka Kocznur rozmawia z siostrami: Ritą i Fides.
Budzą zainteresowanie swym pochodzeniem, a uśmiechem i energią szybko zdobywają zaufanie. Siostry Rita i Eliza – zakonnice z Majorki.
- Aby odebrać dziecko z Okna Życia musimy uklęknąć – mówią siostry boromeuszki. –Dla nas ma to symboliczne znaczenie. Podkreśla szacunek i służbę na rzecz życia. W archidiecezji katowickiej służy dziś ponad 160 sióstr boromeuszek.
Chociaż mieszkają przy ruchliwej trasie, w centrum Przasnysza, żyją zupełnie innym rytmem niż miasto. Wyznacza go modlitwa i kontemplacja. Bo siostry nie zamknęły się w klasztorze, by izolować się od ludzi, lecz by nieść im duchową pomoc.
Wyglądają zwyczajnie, jak osoby świeckie a służą Bogu jako konsekrowane – Siostry Służki Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej. Od 130 lat są wierne idei ich Założyciela, który mówił: „choćby czasy się zmieniły, pozostańcie bez habitu”.
Z wizytą do sióstr z Marienthal przybyli wierni z Niemiec, Czech i Polski. – Historia tego miejsca to ewenement – powiedział o klasztorze abp Marian Gołębiewski.