Powołanie misyjne jest formą idealizmu. Ale tak długo, jak nasza uwaga dotyczy konkretnego człowieka, będzie on zawsze wdzięczny za okazaną mu pomoc.
Chciałbym bardzo zachęcić młodych ludzi, aby otworzyli swoje serca na wołanie Chrystusa. Afryka ciągle potrzebuje wielu misjonarzy. Nie zgadzam się z tymi, którzy myślą, że to już jest koniec ery, przeciwnie - to, co potrzebujemy w naszym Kościele to jest zmiana.
Mam już 82 lata. Dziękuję Bogu, że jeszcze żyję i mogę robić coś, co przynosi mi radość. Czasem śpiewam w swoim pokoju. Pytają mnie: ”Dlaczego to robisz?”. Odpowiadam, że tak dziękuję Bogu.
Ewangelia jest dziś znana dzięki wielkiemu otwarciu serca miejscowej ludności, ludzi z plemienia Bemba. Oni wierzą w Boga, który jest ich Stwórcą i w przodków, tych „żywych zmarłych”, którzy są ciągle z nimi
W moim wieku, a mam obecnie 80 lat, to wspaniała sprawa, że ciągle mam kontakt z ludźmi, zwłaszcza chorymi. Wszystko to pomaga mi duchowo w wędrówce życiowej. Niektórym mówię: John, patrz, ja również jestem w podobnej sytuacji. Jestem stary. Więc jeśli umrę przed Tobą, będę o Tobie pamiętał. Ale jeśli Ty pierwszy odejdziesz, pamiętaj o mnie. To będzie coś w rodzaju kontraktu między nami.
Ważne jest gdy człowiek rozważa swoje życie jako odpowiedzialność na innych.
Obecność misjonarzy przypomina nam, że Kościół poprzez swoją naturę jest misyjny. Jest zawsze bardzo dużo potrzeb w lokalnym Kościele, potrzeb, które nie mogą być zaspokojone poprzez księży diecezjalnych. Nie sądzę, by nadszedł czas, byśmy mogli powiedzieć, że nie potrzebujemy misjonarzy.
Opętania w Zambii zdarzają się na porządku dziennym. Jeżeli w Europie jest to ewenement, to w Zambii należy do spraw ogólnie spotykanych.
W kościołach we Wschodniej Afryce jest mocno podkreślany udział małych wspólnot chrześcijańskich w życiu Kościoła.
Uchylenia prawa o bluźnierstwie i ukarania winnych spalenia ostatnio żywcem dziewięciorga wyznawców Chrystusa domagają się pakistańscy chrześcijanie. Ich apel popiera coraz więcej chrześcijan na świecie.