W Ruchu Światło–Życie młodsi i starsi odnajdują poczucie wspólnoty
W Ruchu Światło–Życie młodsi i starsi odnajdują poczucie wspólnoty
Agnieszka Małecka /Foto Gość

Radosne poczucie wspólnoty

Komentarzy: 2

Agnieszka Małecka; GN 37/2014 Płock

publikacja 23.09.2014 06:00

- Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie była w oazie - mówi z przekonaniem jedna z animatorek.

Niedzielne popołudnie – trwa powakacyjny dzień wspólnoty oazowiczów naszej diecezji. Uwagę przykuwa skupienie podczas adoracji i długie kolejki penitentów przy konfesjonałach. Ale jest coś jeszcze, co rzuca się w oczy, gdy wnętrze kościoła farnego w Płocku wypełnia się ludźmi o szerokim przekroju wiekowym. Takie spotkanie bardzo jasno pokazuje, że Ruch Światło–Życie wraz ze swoją rodzinną gałęzią – Domowym Kościołem – stanowi wspólnotę i środowisko formacji dla człowieka właściwie na każdym etapie życia.

Bezcenne doświadczenia

– Zawsze powtarzam, że odebrałam dwa wychowania: w rodzinnym domu i w Ruchu. Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie była w oazie, i chyba nie chcę się nad tym zastanawiać. Z niej wyniosłam te zasady, którymi się kieruję. Najważniejsze wydaje mi się „posiadanie siebie w dawaniu siebie”. To jest może taki slogan oazowy, ale przekonałam się, co to znaczy jako animator. Od kilku lat wyjeżdżam z dziećmi na oazy letnie i doświadczam, jak wiele uczestnicy oddają z siebie. Mogę wiele o tym mówić, ale i tak najważniejsze to bycie we wspólnocie – przekonuje animatorka Anna Ostrowska. 

Dwa lata temu spotkaliśmy ją na Oazie Dzieci Bożych w Golądkowie, na terenie parafii Winnica. Trzydzieścioro dzieci opowiadało wtedy o tym, jak się modlą, bawią, jak odkrywają swoje talenty, i dlaczego przez pięć dni rekolekcji, bez większych problemów, rezygnują z używania telefonów komórkowych. Niezapomniany widok zgotowały wtedy „Gościowi”, odnosząc grzecznie talerze do kuchni. – Na oazie dzieci uczą się także takich podstawowych rzeczy. Widzę, jak one z upływem czasu zmieniają się – mówi dziś Ania, która po wyjeździe z rodzinnego Nasielska do Warszawy, zamierza tam prowadzić formację z grupą osób z naszej diecezji. Inna oazowiczka, Kasia Balcerzak z Gostynina, która w te wakacje po raz pierwszy pełniła obowiązki animatora, przyznaje, że to rola trudna i wymagająca, ale przynosząca też wielkie korzyści osobiste. – Jako animatorzy bierzemy na siebie odpowiedzialność za inne osoby, dlatego to jest takie trudne. Musimy dać najwięcej z siebie. Ale to nam daje też ogromną satysfakcję. Dało mi to na pewno umocnienie w wierze. Bo jeśli coś przekazujemy innym, to staje się to bardziej dla nas wiarygodne – mówi Kasia. 

Według oazowiczki, obecnie maturzystki, oaza daje poczucie wspólnoty. Odróżnia ją wspólny cel; to, że wszyscy gromadzą się wokół Pana Boga. – Oaza uczy wartości, których świat nie akceptuje, przeciwnie, idzie pod prąd. Myślę, że daje większą pewność siebie – dodaje Katarzyna. 

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..