Jak mówi ks. kmdr por. Zbigniew Rećko, jego przybyciu do Gdyni towarzyszy niezwykła symbolika. – Przyjeżdżam z Białegostoku, miasta miłosierdzia, w czasie, gdy w Kościele przeżywany jest Rok Miłosierdzia – zaznacza
Jak mówi ks. kmdr por. Zbigniew Rećko, jego przybyciu do Gdyni towarzyszy niezwykła symbolika. – Przyjeżdżam z Białegostoku, miasta miłosierdzia, w czasie, gdy w Kościele przeżywany jest Rok Miłosierdzia – zaznacza
ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość

Chciałbym głębiej zapuścić lemiesz

Brak komentarzy: 0

ks. Rafał Starkowicz

GOSC.PL

publikacja 15.03.2016 06:00

– Kiedy 19 lat temu odprawiałem tu pierwszą Mszę św., kościelny ścierał mi deszczówkę spod nóg. Wlewała się oknami. Zimą, gdyby nie „słoneczko” przy ołtarzu, zamarzłoby nawet wino – mówi ks. kmdr Bogusław Wrona, były dziekan Marynarki Wojennej.

Początki marynarskiej świątyni sięgają czasów dwudziestolecia międzywojennego. Zbudowany z dobrowolnych ofiar żołnierzy kościół powstał dzięki inicjatywie bł. ks. kmdr. Władysława Miegonia, ówczesnego kapelana marynarki. Obiekt oddano zaledwie dwa tygodnie przed wybuchem II wojny światowej. – Kiedy Niemcy weszli do Gdyni, zrobili z kościoła magazyn. Później przez całe lata był to magazyn LWP – opowiada ks. Wrona. Dopiero w 1981 r., dzięki inicjatywie proboszcza oksywskiej parafii, wspartej przez robotników z rodzącej się „Solidarności”, wymuszono na władzach przekazanie budynku Kościołowi. Stał się wówczas filią parafii św. Michała, należącej – jak cała Gdynia – do diecezji chełmińskiej.

– Kiedy Gdynia w 1992 r. została włączona do diecezji gdańskiej, zapadła decyzja o przekazaniu kościoła w użytkowanie kapelanowi wojskowemu ks. Marianowi Próchniakowi. Kościół jednak pozostawał cały czas własnością diecezji gdańskiej. Ponieważ nie należał do ordynariatu, nie można było inwestować tu funduszy wojskowych – wspomina ks. Wrona. Tak było do czasu, gdy pasterzem archidiecezji gdańskiej został abp Sławoj Leszek Głódź. W pierwszych miesiącach jego urzędowania kościół został przekazany Ordynariatowi Polowemu.

Praca u podstaw

Jak podkreśla ks. Wrona, lata spędzone w marynarce były dla niego czasem ogromnych wyzwań dotyczących zarówno spraw duchowych, jak i materialnych. Wśród tych ostatnich znalazł się m.in. gruntowny remont garnizonowej świątyni, budowa plebanii, stworzenie cmentarza Marynarki Wojennej oraz placówki Caritas. – Miałem siłę, ochotę i mnóstwo pomysłów. Stały przede mną także ogromne zadania duchowe. Przed laty wojsko było postrzegane jako element społeczeństwa żyjący obok Kościoła. Trzeba było sporo energii, żeby mogło rozwinąć się tutaj duszpasterstwo – dodaje ks. Wrona. Nigdy jednak nie chciał być nachalny. – Dzisiaj mogę powiedzieć, że większość mojego kapłaństwa i większość służby wojskowej spędziłem właśnie w Marynarce Wojennej. To wspaniała formacja. Dla mnie to wielki zaszczyt i honor – podkreśla. Na początku lutego, po 22 latach służby w Ordynariacie Polowym, ks. Wrona zakończył swoją służbę. Na jego miejsce biskup polowy mianował pochodzącego z Białegostoku ks. kmdr. por. Zbigniewa Rećkę. – Nie można przestać być ani żołnierzem, ani księdzem. Będę żył wojskiem, tęsknił za wieloma sprawami i osobami. Przede mną jeszcze wiele do zrobienia. Moją przyszłość widzę jako realizację kapłańskiej posługi w mojej rodzinnej diecezji tarnowskiej – mówi ks. kmdr Wrona.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..