Aż po krańce ziemi
- Mały Paweł jest najlepszym pomocnikiem ewangelizatorów. Foto: Karolina Pawłowska.

Aż po krańce ziemi

Brak komentarzy: 0

Karolina Pawłowska

publikacja 16.07.2009 12:35

Mają bardzo proste metody: modlitwa, piosenka, zabawa. Do tego uśmiech i otwarte serce. – To wystarczy, by głosić Dobrą Nowinę aż na krańcach ziemi – przekonują wakacyjni ewangelizatorzy. Ich „krańce ziemi” to niewielkie parafie diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

Od trzech lat trwa wakacyjna akcja ewangelizacji małych wspólnot parafialnych, zwłaszcza środowisk popegeerowskich. Także minione dwa miesiące pokazały, iż nie brakuje ochrzczonych, za to brakuje nadziei.

Głośne świadectwo
W Krzemieniewie, do którego dotarli ewangelizatorzy, nadziei bardzo często brakuje. Kilka domów, osiedle popeegerowskich bloków, szkoła i kościół, który mieszkańcy odbudowali od podstaw. – Zwykle niewiele się tu dzieje. Za to teraz to jak prawdziwe święto – kiwa głową jedna z mieszkanek. Bo takiej akcji w Krzemieniewie jeszcze nigdy nie było. – Ludziom z małych wspólnot jest z pewnością trochę trudniej, zwłaszcza młodszym. W dużym mieście są oazy, spotkania dla dzieci, czuwania dla młodzieży – zauważa Marta Mączka, jedna z młodych ewangelizatorek.

Marta ma szesnaście lat i to jej pierwsze takie ewangelizowanie. Razem z Patrykiem Gawrońskim, oazowym kolegą, przyznają, że nieco się obawiali, jak zostaną przyjęci przez mieszkańców Krzemieniewa. – Dla nas też z początku było to trudne, by pytać nowo poznanych ludzi o ich wiarę, o Boga, o sakramenty, ale zaskoczyła nas otwartość i życzliwość, z którą nas przyjmowali w swoich domach – wyznają.

Pomysł ks. Radka Siwińskiego, inicjatora wakacyjnych ewangelizacji wiejskich, jest prosty: do małej parafii przyjeżdża ksiądz lub diakon z grupą kleryków i przez osiem dni docierają do wszystkich miejscowości na terenie parafii. Stukają do każdych drzwi, odwiedzają chorych, śpiewają między blokami, katechizują i bawią się z najmłodszymi. Od tego roku grupy ewangelizacyjne powiększyły się o siostry zakonne i świeckich. W ewangelizacji wspomagają ich także animatorzy z Ruchu Światło–Życie. – Pomysł nie jest specjalnie odkrywczy – mówi ks. Radek. – Na całym świecie katolicy wychodzą poza mury świątyni, by głośno mówić o tym, w co wierzą. Bo potrzeba nie tylko cichego świadectwa chrześcijańskiego życia, ale i głośnego, odważnego mówienia o Bogu. Przypominał nam o tym Jan Paweł II w swoim nauczaniu, wzywał Kościół w Europie do nowej ewangelizacji i głoszenia, że Jezus Chrystus jest Jedyną Nadzieją.

Stukanie do zamkniętych drzwi
Ewangelizatorzy wiedzą, że to nie sztuka mówić o Jezusie tym, którzy chcą słuchać. Dlatego nie zrażają się, kiedy któreś drzwi pozostaną zamknięte. Przyjdą jeszcze raz. – Ludziom ciężko mówić o tym, co siedzi gdzieś głęboko wewnątrz nich. Kluczem jest wspólna modlitwa, po niej dużo łatwiej się rozmawia – opowiada Mateusz Dalkowski.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..