Nie ma róży bez kolców - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Św. Tereska Buissonnets - dom rodzinny Tereski. Roman Koszowski /Foto Gość

Nie ma róży bez kolców - św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Szymon Babuchowski

publikacja 30.09.2008 11:36

Została doktorem Kościoła, choć nie znała się na "poważnej" teologii.

Swą pierwszą encyklikę Jan Paweł II rozpoczyna zdaniem: „Odkupiciel człowieka, Jezus Chrystus, jest ośrodkiem wszechświata i historii“. W Tertio millennio adveniente czytamy, iż Kościół „wierzy, że klucz, ośrodek i cel całej ludzkiej historii znajduje się w jego Panu i Nauczycielu“. Oto wielka chrystocentryczna wizja wszystkiego, co jest. Istota sprawy leży jednak nie w „metawizjach“, ale w konkrecie życia, w relacjach. Chrześcijaństwo nie jest pierwszorzędne dla ludzkości - jest ono pierwszorzędne dla człowieka. Dokładniej: dlatego jest dla ludzkości, że jest dla człowieka.

Chrześcijaństwo jest uziemione, stawiając zdecydowanie konkret przed abstrakcją. Joachim Gnilka, monachijski biblista pisze: „Specyfika Ewangelii polega na tym, że nie zamierzają one jedynie przypominać faktów historycznych, lecz w pierwszym rzędzie chcą przybliżyć czytelnikowi żywego Chrystusa - tak, aby on sobie uświadomił: nie mam tu do czynienia z przeszłością, historyczną martwą materią, lecz spotykam Tego, o którym przez wiarę wiem, że On żyje, że przemawia do mego życia i że jest obecny i działa we wspólnocie wierzących“. Przemawia do mego życia. Tereska powie: „Kto ma Jezusa, ma wszystko“.

Jest ona przekonana, że w samo sedno tych kwestii prowadzi droga Dzieciątka. I że możliwa jest ona do odkrycia i przejścia jedynie we własnym dziecięctwie. „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy“ (1J 3,1). Bycie dzieckiem jest zresztą „punktem“ i stanem uprzywilejowanym w „kwestii ciemności“, bo jedynie w ustach dziecka prawdziwie brzmią słowa „Abba Ojcze“ (Ga 4,7) i rzeczywista (czyli „skuteczna“, bo przynosząca bezpieczeństwo) staje się wyrażona w tym słowie ufna relacja.

Postawa ta znajduje się na antypodach infantylizmu i jak najdalej od cynicznego pięknoduchostwa i pseudoteologii. Mała Tereska faktycznie jest duchowym olbrzymem. Plując krwią i doświadczając skrajnej, pozbawionej Boga pustki, w solidarności z Ukrzyżowanym („Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił…“) i sobie współczesnymi, pozostaje wierna najgłębszemu swemu pragnieniu: w sercu Kościoła będę miłością. Pisze: „Teraz nie pragnę już niczego więcej, jak tylko KOCHAĆ Jezusa do szaleństwa… Pociąga mnie wyłącznie MIŁOŚĆ… Nie pragnę już cierpienia ani śmierci, a jednak wciąż kocham i jedno, i drugie! Długo tego pragnęłam… Ale teraz kieruje mną wyłącznie oddanie się Bogu. Nie mam innej busoli!“.

Kochać bez zastrzeżeń, warunków, wykluczeń

W dziedzinie relacji międzyludzkich ten model myślenia i życia - chrystologia od Dzieciątka Jezus - można rozpoznać bezbłędnie po współczującej i aktywnej miłości obejmującej absolutnie wszystkich i wszystko, nie znającej żadnych wykluczeń. Każda i każdy czują się tu miłowani i przyjmowani bez najmniejszych zastrzeżeń. Bóg jest Ojcem, a ludzie są Dziećmi - Siostrami i Braćmi. Tak myśleć i żyć znaczy być od Tereski. I od Dzieciątka Jezus. Oto projekt teologii przyszłości. I nadziei dla naszego świata.

oceń artykuł Pobieranie..