Stan zakonny między antykiem a średniowieczem Ojcowie Zachodu

Stan zakonny między antykiem a średniowieczem Ojcowie Zachodu

publikacja 04.03.2009 14:56

Fragment książki "Historia życia zakonnego" autorstwa Franza Metzgera i Karin Feuerstein-Praßer. Wydawnictwo: Jedność.

Asceza i uczoność
Kiedy Benedykt z Nursji zakładał klasztor na Monte Cassino, miał jedynie zamiar wraz ze swoimi mnichami przybliżyć się do Boga poprzez modlitwę i kontemplację, nawet gdyby miało to odbywać się w ściśle uregulowanej formie. Być mnichem znaczyło dla niego całkowicie zrezygnować ze wszystkiego, co otaczało się zwykle szacunkiem „w świecie”: z rozkoszy i żądzy, bogactwa i honorów, przyjaźni i życia rodzinnego, ale również ze zwykłego uczestniczenia w życiu państwa i społeczeństwa. Znaczenie miało tylko i wyłącznie zbawienie duszy braci zakonnych, ich życie dla Boga.

Każdą myśl dotyczącą zewnętrznego oddziaływania swojego opactwa, dotyczącą misji, duszpasterstwa i znajomości nauk Benedykt z pewnością by od siebie oddalał. Czyż on sam nie pozostał „wiedzącym nie wiedzącym”, kiedy przedwcześnie porzucił studia, rezygnując tym samym z „balastu” świeckiego kształcenia? Tego, że zdarzenia potoczyły się zupełnie inaczej, że mnisi z Zachodu wyszli z medytacyjnego osamotnienia i stali się twórcami zupełnie nowej kultury chrześcijańskiej, tego „ojciec mnichów” nie mógł jednak przewidzieć…

Aby odnaleźć korzenie tego dotychczas nieznanego aspektu życia mnichów musimy przepłynąć kanał la Manche i udać się do najbardziej oddalonego krańca kontynentu europejskiego, do Irlandii. Położona z dala od wielkiego nurtu europejskiej historii „Zielona Wyspa” nigdy nie została zdobyta przez Rzymian, również stosunkowo późno, bo dopiero w V stuleciu, zetknęła się z chrześcijaństwem. Chrystianizacja kraju była głównie dziełem świętego Patryka (ok. 385-460) oraz jego uczniów. Przez trzydzieści lat Patryk zużywał całą swoją energię, aby przekonać celtyckich mieszkańców wyspy do błogosławionej siły chrześcijaństwa, a przy tym odważnie stawiał czoło zaciekłemu sprzeciwowi starej kapłańskiej kasty druidów. Jego namiętny upór oraz oczywista siła jego wiary przekonywały ludzi; Patryk założył liczne klasztory męskie i żeńskie jako ośrodki swojej działalności misyjnej, a klasztory te stały się z kolei zalążkami bogatej kultury w dziedzinie sztuki i nauki…

Na początku jednak nic tego nie zapowiadało. Irlandzcy mnisi praktykowali rozbudowaną ascezę, mieszkali w pojedynczych celach i spotykali się wyłącznie na modlitwach. Ich niepisanym prawem było starać się naśladować bliskowschodnich eremitów w ich samodyscyplinie i wstrzemięźliwości, a prześcignąć ich pod względem podejmowanych wysiłków. Jednakże już „drugie pokolenie” irlandzkich mnichów oddaliło się od tej orientalnej tradycji. Doszli oni do przekonania, że wiara chrześcijańska ma szansę na ostateczne i trwałe zwycięstwo tylko pod warunkiem, że stanie do współzawodnictwa ze starą rodzimą kulturą i nauką – bo przecież życie duchowe Irlandii nie zostało przerwane ani przez wędrówki ludów, ani przez wpływy rzymskie.

Jej przedstawicielom, mężom o ogromnej erudycji i mistrzom mocnych słów, należało zatem stawić czoła. We wspólnotach zakonnych zaczęto się uczyć: najpierw łaciny, języka liturgii i Pisma Świętego, a potem też greki. W specjalnie to tego celu wyposażonych skryptoriach kopiowano rękopisy; tworzono szkoły dla duchownych i świeckich. Już wkrótce rozkwitła w Irlandii sztuka pisania oraz ilustrowania książek. Bezbłędna gramatycznie łacina, ćwiczenie metrum wiersza oraz wiedza filozoficzna niebawem stały się powszechnym elementem wykształcenia. Irlandzkie klasztory nie były już zatem tylko miejscem modlitwy i ascezy, ale prawdziwymi „szkołami elity”, których absolwenci już wkrótce przygotowywali się do tego, by ludziom na kontynencie europejskim zanieść nie tylko wiarę chrześcijańską, ale również nową naukę!
Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 10 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..