W szkole
W szkole
HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość

Religia w szkole jest kluczowa dla formacji ogólnoludzkiej

Brak komentarzy: 0

Łukasz Kasper

KAI

publikacja 28.11.2023 14:50

Rozmowa KAI dr Anetą Rayzacher–Majewską, konsultor Komisji Wychowania Katolickiego KEP i wykładowcą katechetyki z UKSW.

Nie jest może tak, że zmierzamy powoli ku sytuacji, w której etapem "pożegnania się" z Kościołem, jak to się czasem mówi, nie jest już sakrament bierzmowania, ale pierwszej Komunii świętej?

- Może narażę się tym stwierdzeniem, ale raczej powiedziałabym, że to nie tyle pożegnanie z Kościołem, ponieważ pożegnać może się ktoś, kto tam był, tymczasem od lat mamy raczej do czynienia z „wyłudzaniem sakramentów”. We wrześniu w kościołach pojawiają się grupy trzecioklasistów z rodzicami, które odpływają w okolicach maja czy czerwca, a ich miejsce po wakacjach zastępują nowe. To więc nie tyle odpływ, ile przypływ na fali nastrojów związanych z pierwszą Komunią świętą. Zapewne w wielu parafiach pojawiają się wówczas osoby, dla których dzieci pierwsza Komunia będzie ostatnią, a jednocześnie bywa, że te osoby chcą zarządzać całym przebiegiem uroczystości i narzucić innym swoje zdanie – w tym księdzu proboszczowi. Niedojrzałość takich rodziców jest porażająca i wręcz chciałoby się im zalecić, by usiedli w szkolnych ławkach obok swoich dzieci i nauczyli się czegoś. Na szczęście pojawiają się coraz częściej pomysły, by nie tyle w szkole, ile w parafii przygotowanie do pełnego udziału w Eucharystii zaczynało się już w pierwszej klasie szkoły podstawowej – zresztą zgodnie z zaleceniami programu i wytycznymi Episkopatu – i trwało do kasy czwartej włącznie. Oddziaływaniem objęte by były tak dzieci, jak i rodzice. M.in. w Siedlcach i Białymstoku opracowano takie materiały i wdrożono w diecezjach. Tą ścieżką powinny pójść inne diecezje. Oczywiście rozumiem, że nie wszyscy rodzice by się włączyli od klasy pierwszej, ale na pewno byliby chętni i na nich z powodzeniem można by było oprzeć przygotowania w klasie trzeciej. Jestem zdecydowaną zwolenniczką podniesienia wymagań związanych z przygotowaniem dzieci do sakramentów pokuty i pojednania oraz Eucharystii. Tam, gdzie rodzice nie odczują trudu przygotowań, nie uszanują też samego sakramentu – zwłaszcza ci, dla których sam sakrament jest tylko okazją do popisania się przed rodziną wystawnym przyjęciem i drogimi prezentami.

Trwają podobno prace nad aktualizacją Dyrektorium Katechetycznego. Jakie zmiany zostaną w nim wprowadzone w kontekście tego o czym rozmawiamy?

- Zmiany w polskim Dyrektorium Katechetycznym podyktowane są ukazaniem się nowego „Dyrektorium o katechizacji”. Nasz dokument będzie adaptacją watykańskiego oczywiście do warunków polskich.

Katechetów jest w Polsce nieco ponad 29 tys., z czego ponad połowa (17,3 tys.) to świeccy, w znacznej większości (14 tys.) kobiety. Kościół stawia na świeckich czy nie chce odrywać duchowieństwa od duszpasterstwa i pracy w parafii?

- W obecnej sytuacji braku katechetów w wielu diecezjach każde ręce do katechetycznej pracy są na wagę złota. Przytoczone liczby nie tyle wskazują na jakąkolwiek preferencję katechetów przynależących do określonego stanu, ile odzwierciedlają proporcje przedstawicieli tych grup w społeczeństwie. Odkąd religia powróciła do szkół podkreślano, iż potrzeba księży w roli nauczycieli religii, co zresztą jest jak najbardziej zgodne z ich powołaniem i misją głoszenia Ewangelii. Znam wielu księży, którzy tak bardzo przykładają się do nauczania religii i zasiewane przez nich ziarno przynosi tak obfity owoc, że niekorzystne dla uczniów byłoby wycofanie tych kapłanów ze szkół i ograniczenie ich działań jedynie do parafii. Nie powiem, że nie znam lub nie słyszałam i o innych przykładach… Podobnie zresztą z katechetami świeckimi czy przynależącymi do zgromadzeń zakonnych. O ile kapłan może zastąpić świeckiego na lekcji religii, o tyle świecki nie zastąpi kapłana przy ołtarzu, więc zrozumiałe jest, że pewne obszary działalności są zarezerwowane dla konkretnych osób, zatem mniejsze będzie ich zaangażowanie w innych aktywnościach. Odnosząc się do pytania - Kościół zdecydowanie stawia na świeckich, ale nie tak, aby poświęcać dla nich kapłanów, tylko w myśl wspólnej i zróżnicowanej odpowiedzialności za szeroko rozumiane dzieło katechizacji. Warto podkreślić, że i w parafiach coraz większe jest otwieranie się na świeckich choćby przy prowadzeniu katechez czy animowaniu grup.  

Mówi się cały czas, że katechetów zaczyna brakować, gdyż najstarsi odchodzą na emeryturę a młodszych brakuje. Ale z danych Komisji wynika, że nie jest najgorzej. Najwięcej katechetów jest w przedziale wiekowym 46-50 (5643), z kolei trzydziestolatków dwa razy mniej (2839) a najmłodszych (do 30 lat) – 1922. Mimo wszystko jest to powód do troski?

- Już teraz znajdujemy się w sytuacji, w której pewna liczba katechetów przeszła na emeryturę i boleśnie odczuwamy ich brak, ponieważ nie ma zastępowalności kadr w takim samym wymiarze. Wielu emerytów wciąż dzielnie zasila katechetyczne szeregi, ale potrzeba nowych katechetów, choćby po to, by z powodu braku nauczycieli nie ograniczać liczby godzin w szkole do jednej w tygodniu. Jako wykładowcę Wydziału Teologicznego UKSW niepokoi mnie, że rośnie liczba studentów teologii, którzy w ramach studiów nie planują realizować przygotowania pedagogicznego do nauczania religii, ponieważ nie zamierzają uczyć w szkole. Silniejsze grono katechetów „30 plus” może być zasługą absolwentów studiów podyplomowych, którzy w ostatnich latach uzupełniali kwalifikacje do nauczania religii jako pierwszego lub kolejnego przedmiotu, dzięki czemu udało się w wielu szkołach zapewnić lekcje religii. Wracając do myśli związanych z „PR-em” lekcji religii, trudno dziwić się studentom, że szukają dla siebie pewnej przyszłości, a w obliczu toczącego się medialnego sądu nad religią w szkole, mogą odczuwać niepokój.

Władze państwowe nie wprowadziły zapowiadanego obowiązku wyboru religii lub etyki. Komisja Wychowania Katolickiego została poinformowana o powodach tej decyzji? Co dalej z tą kwestią?

- Komisja Wychowania Katolickiego bardzo liczyła na pomyśle sfinalizowanie kwestii od dłuższego czasu już omawianej – nie tylko w trosce o umocnienie znaczenia lekcji religii, ale także dla dobra uczniów, którzy powinni mieć możliwość uczestniczenia w przedmiocie, który służyłby kształtowaniu postaw, budowaniu hierarchii wartości. Ci więc, którzy nie chodzą na religię, dobrze by było, by przynajmniej poprzez lekcje etyki mogli rozwijać się w pełni, także w obszarze formacji moralnej. Mamy nadzieję, że to swoiste zawieszenie sprawy nie będzie jej zupełnym odłożeniem i prędzej czy później planowane zmiany zostaną wprowadzone. Wprowadzenie obowiązku wyboru religii lub etyki nie odbiera rodzicom czy pełnoletnim uczniom możliwości decydowania o tym, na który przedmiot dziecko będzie uczęszczać. Jeśli ktoś widząc to, co się dzieje wśród dzieci i młodzieży – wzrost brutalizacji, brak liczenia się z innymi – nie widzi konieczności kształtowania uczniów pod względem etycznym (czy to na religii, czy na etyce), najwyraźniej zupełnie nie dba o młode pokolenie, zatem nie powinien być osobą decyzyjną w jego sprawie.

Czy Pani zdaniem może dojść w najbliższym czasie do próby usunięcia lekcji religii ze szkół tak jak to zapowiadano w kampanii wyborczej?

- Sądzę, że pewne ugrupowania po szumnych zapowiedziach wycofania religii ze szkół mających na celu przypodobanie się wyborcom, zorientują się, jaka jest rzeczywistość i możliwości w tym względzie i poprzestanie na przedwyborczych obietnicach. Silne umocowanie prawne lekcji religii oraz fakt, że regulacje związane z tym przedmiotem dotyczą wielu podmiotów, a nie tylko Kościoła katolickiego, znacznie utrudnia realizację zapowiedzi. Poza tym skoro udział w lekcjach religii utrzymuje się na poziomie 80%, to kto odważy się odebrać tym osobom ich prawo do decydowania o kształcie nauczania ich dzieci? Zwłaszcza, że prawo odnoszące się do organizacji lekcji religii nie narzuca nikomu obowiązku uczestniczenia w nich. Z kolei wycofanie religii ze szkoły byłoby naruszeniem wolności znacznej części społeczeństwa, co więcej – zmuszeniem tej grupy do organizowania we własnym zakresie i własnym kosztem zajęć w parafii, co organizacyjnie jest dziś niemal nierealne wobec licznych zajęć dodatkowych dzieci i młodzieży. Zresztą sama organizacja zajęć z religii w parafii w podobny sposób i w tym samym wymiarze, w jakich funkcjonują one w szkole, jest nierealna… Znów zatem pojawia się konieczność odważnej obrony lekcji religii ze strony rodziców – zarówno wierzących, jak i tych, którzy rozumieją znaczenie lekcji religii dla kształtowania postaw i funkcjonowania w rzeczywistości kulturowo silnie naznaczonej chrześcijańskimi wartościami.

Dziękuję za rozmowę.

Łukasz Kasper

 

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..