Głos proboszczów

ks. Włodzimierz Lewandowski ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 02.05.2024 11:45

Historia niedoskonała. Trochę jak z dzieckiem. Gdy słyszę jakim jest ideałem pytam, czy aby zdrowe. Z parafią podobnie.

Wypada zacząć od dementi. Choć nie z wiara.pl wyszła nieprawdziwa informacja. Pojawiła się w portalu X (dawny Twitter), a jej źródłem był pewien tygodnik. „Czy wśród 10 tysięcy polskich proboszczów nie było chętnych na wyjazd do Rzymu i spotkanie z papieżem? Czy biskupom nie udało się znaleźć trzech księży godnych ich zaufania? Bo chyba niemożliwe, by ostentacyjnie zlekceważyli papieskie zaproszenie..." Nie zareagowałem, czekając na potwierdzenie w wiarygodnych źródłach. Być może błąd, gdyż mimo wszystko zasiane zostały trzy wątpliwości. Albo rzeczywiście polscy proboszczowie są nijacy i nie ma wśród nich mogących wziąć udział w planowanej debacie, albo komuś zależy na tym, by ich tam nie było. Wreszcie możliwe jest jedno i drugie.

Nieoficjalne informacje zostały potwierdzone. W spotkaniu uczestniczy dwóch proboszczów z Archidiecezji Łódzkiej: ks. Wiesław Kamiński z łódzkiej Parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz ks. Bogusław Jargan z Parafii Wniebowzięcia NMP w Rogowie.

Witając zgromadzonych sekretarz generalny Synodu, kard. Mario Grech, zauważył, że choć historie poszczególnych parafii „bywają niedoskonałe”, mimo wszystko są historiami o Bogu. Dzielenie się nimi jest pomocą w zrozumieniu, że Opatrzność Boża „wciąż pisze historię dzisiejszego Kościoła”. Dodał także – i to jest bardzo ważne – że spotkanie w Sacrofano ma być miejscem opowiadania takich historii, a nie miejscem, w którym wysłucha się nauczania lub wykładu na temat synodalności”.

Przyznam, ujęła mnie ta wizja. Bo zazwyczaj proboszcz jest od słuchania. Specjaliści debatują, wykładają, a on słucha. Wysyłają do parafii sprawozdania, informacje, dyrektywy, zalecenia, instrukcje, a on czyta, łapie się za głowę, załamuje ręce, czasem płacze. Płaczem bezsilności. Jak mężczyzna po pięćdziesiątce (większość z nich przekroczyła tę granicę). Mający świadomość co w życiu zrobił i czego już nie zrobi.

Historia niedoskonała. Trochę jak z dzieckiem. Gdy słyszę jakim jest ideałem pytam, czy aby zdrowe. Z parafią podobnie. Owszem, są mniej i bardziej dynamiczne. W jednej więcej grup apostolskich, druga tradycyjna. Ale obydwie są miejsce, w którym – powtórzmy za kardynałem  - Opatrzność Boża „wciąż pisze historię dzisiejszego Kościoła”.

Pamiętam jednego z moich proboszczów. Czytał kolejną instrukcję, zamyślił się i po chwili zauważył: oczekują, że zbuduję nowy dom; gdy tymczasem Pan Bóg przysłał mnie tu, bym do rozpoczętej przed wiekiem budowli dołożył jedną cegiełkę. Minimalista? Nie! Realista. Wiedział, że nawet pierwsza, przez wielu idealizowana wspólnota Kościoła, nie była idealną. Zdarzały się nieporozumienia, były wątpliwości (iść do pogan czy nie; obrzezać ich czy nie), ba nawet podejrzliwość (zaniedbywanie wdów przy rozdzielaniu jałmużny). Mimo to „Kościół wzrastał”.

Czytane w okresie Wielkanocy Dzieje Apostolskie pomagają zrozumieć przyjętą na Synodzie i w Sacrofano metodologię. Jednym z powtarzających się w nich wątków są opowieści apostołów o tym, jak wiele „Pan Bóg przez nich zdziałał”. Czyli świadectwo. „Będziecie moimi świadkami”. Nie tylko wobec świata, na ulicach miast, wśród pogan. Także świadkami dzielącymi się ze „swoimi” tym, jak Bóg przez was działa.

Opowiem jedną z takich historii. Lata sześćdziesiąte. Rozległa parafia, brak dróg, od kilku dni pada. Akurat na rekolekcje wielkopostne. Mało prawdopodobne by uczestniczyły w nich tłumy. Zaproszony kaznodzieja je śniadanie, tymczasem proboszcz stoi przed werandą w strumieniach deszczu i coś pod nosem mruczy. Zaintrygowany gość uchyla drzwi, widzi jak stary ksiądz wygraża niebu i woła: „Ty nic nie będziesz miał i ja nic nie będę miał”. Jakieś dwadzieścia minut trwał ten spór sługi Bożego z niebem, po czym… wyszło słońce.

Tak sobie myślę… Proboszczowie nie mają recept na wszystkie problemy świata i Kościoła. Najczęściej nie wiedzą jak wcielić w życie przysyłane im mądre instrukcje. Za to wielu z nich potrafi cieszyć się z cieszącymi, płakać z płaczącymi i spierać się z niebem. Skutecznie. Dlatego czasem warto posłuchać ich historii. Nie tylko w Sacrofano.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..