Dużo muzyki, a w centrum Najświętszy Sakrament. Dziś trudno już wyobrazić sobie Boże Ciało bez wieczornego uwielbienia.
– Kiedy człowiek widzi zwinięty siennik, podarty koc, przerwany różaniec, połamane krzyże, rozbitą figurkę Matki Bożej, wtedy uzmysławia sobie, że tak może być i u nas – mówi o. Wiesław Dudar SVD.
– Wcześniej był wieczny bal. Impreza za imprezą, morze alkoholu i generalnie luźne życie. Kościół omijałem. A w środku? Pustka. Kim ja w ogóle jestem? Wspólnota wszystko zmieniła. Brzmi patetycznie, ale tak naprawdę było. To tu poznałem Chrystusa… i swoją przyszłą żonę – opowiada Paweł Loose.
Tańcząc, opowiadają o Bogu. Schodzą ze sceny i znów o Nim mówią. Przekonują, że sztuka nie musi rozmijać się z życiem.
Brata Alberta widziano niedawno w Los Angeles. Pojawił się także w Buenos Aires, a jeszcze wcześniej w Chinach. Jego nietypowe ślady tropi po świecie detektyw z Krakowa.
Już za miesiąc odbędą się doroczne uroczystości przy Świątyni Opatrzności Bożej i kolejna pielgrzymka z relikwiami przez Warszawę. Tym razem ze św. Bratem Albertem.
O tym, że sztukę można nazwać sakralną nie decyduje temat. Nie wystarczy religijny temat albo i tytuł, inspiracja.
To ma być droga od relacji „ja – Bóg” do apostolstwa świeckich we wszystkich środowiskach, do których trafiają katolicy.
Czasami krew mnie zalewa, gdy słyszę: „Nie musicie aż tak ładnie śpiewać, bo to jest liturgia, a nie koncert”. A przecież liturgia powinna być piękniejsza niż koncert! Oni naprawdę tak myślą. I dlatego od 20 lat ich potężny śpiew robi tak ogromne wrażenie.
Podczas tygodnia misyjnego ŚDM 100 Włochów z diecezji Forli-Bertimoro gościło w parafiach dekanatu Piwniczna-Zdrój. Nie zapomnieli o swoich gospodarzach i kiedy tylko nadarzyła się okazja, zaprosili rówieśników z Polski z rewizytą.