Kasia Boguszewska to prawdziwa weteranka Gdańskiej Pieszej Pielgrzymki. Do Maryi wędrowała 13 razy. – Byłoby 15, ale dwa razy szłam w tym czasie jakubowym szlakiem do Santiago de Compostela – uśmiecha się.
– To jest mój znak, że chodzę na Camino – mówi 7-letni Tymoteusz, pokazując zawieszoną na szyi muszlę św. Jakuba.
Pieszo, rowerem, autokarem, a może jeszcze w inny sposób?
O złamaniu przekleństwa ojca i kamieniu, który spada z serca, opowiada Grzegorz Polakiewicz.
– Pielgrzymowanie nauczyło mnie doceniać życie tu i teraz – mówi Agnieszka Zientarska.
– Dla mnie wszyscy są tu bohaterami, bo potrafią zostawić wszystko w tak zabieganym świecie i wyruszyć na pątniczy szlak. Ich kartoteki są zapisane w niebie – przekonuje Marek Skrzypek, komandor pielgrzymki.
Planował, że dziennie będzie pokonywał ok. 145 kilometrów. W trasie okazało się, że jest zupełnie inaczej.
Wiara pchnęła ich w tę drogę. Trudności pojawiły się już na początku, a jednak przejechali w 56 dni przez 14 krajów, pokonując 11 256 km z Fatimy przez Nordkapp i Moskwę do Gdańska.
Idą zawsze w parze: więzień i jego opiekun. Przemierzają fragment polskiej Drogi św. Jakuba. Idą, bo to dla nich szansa na normalne życie.
– Doświadczanie małych cudów było dla mnie dowodem na to, że Drogą św. Jakuba nie szedłem sam. Szedł ze mną Pan Bóg. Za łaskę wiary, którą we mnie wzmocnił, jestem Mu bardzo wdzięczny – mówi Mateusz Marek.