– Jeśli Bóg coś nam daje, to tylko w obfitości – przekonuje Basia Turek, która z dwojgiem przyjaciół autostopem dotarła do Rzymu, by przekazać papieżowi... 10 tys. intencji z prośbą o modlitwę.
Patryk Mamczyński w portfelu miał 20 zł, w plecaku Pismo Święte, różaniec i kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Tyle wystarczyło, żeby spełnić swoje marzenie.
Zawieźli je do portugalskiego sanktuarium czterej motocykliści z Bielawy. Kiedy wrócili, przez trzy dni odsypiali trud przebytych 8000 km.
– Jechałem tam po coś i dla kogoś, wiozłem ze sobą intencje – mówi Paweł Górski o swojej rowerowej wyprawie przez Europę do Portugalii.
O tym, po co drałować w pocie czoła w pielgrzymce i czy ikonom potrzebne są korony, mówi biskup Grzegorz Ryś.
„Uradowałem się, gdy mi powiedziano: Pójdziemy do domu Pańskiego! Już stoją nasze nogi w twych bramach, o Jeruzalem” – te słowa powtórzył za psalmistą po przejściu prawie 3200 km z Otynia do Jerozolimy.
Przeszli 465 km. Owocem tej wędrówki jest odwaga chrześcijańska, bo przecież trzeba ją mieć, by głosić Chrystusa.
Można go nazwać weteranem wśród pątników. Mówi, że ten czas daje mu wytchnienie i pozwala wymodlić się.
To nie przypadek, że każda podróż zaczyna się od uczynienia znaku krzyża. Zamiast zrzędzić, że znów nie stać mnie na wspaniałą wakacyjną wycieczkę, kreślę się krzyżem i robię pierwszy krok.
Zenon Dziadura, zdobywca Korony Polskich Maratonów, mówi o tarnobrzeskiej biegowej pielgrzymce na Jasną Górę i swej sportowej pasji.