To nie jest podróż w ciemno, kiedy człowiek z lękiem stawia każdy krok. Przeciwnie! Ponad 40 lat temu ks. Franciszek Blachnicki przetarł szlak, którym wciąż z zachwytem idą kolejne pokolenia.
W Ruchu Światło–Życie odnaleźli swoje miejsce. Jak mówią, oaza jest dla ludzi, którzy szukają czegoś więcej, których nudzi bycie „zwyklakiem”.
Adriana i Grzegorz Machoniowie o Domowym Kościele, rodzinnej gałęzi Ruchu Światło–Życie, korzyści stałej formacji i szukaniu równowagi w życiu.
O zaangażowaniu animatorów i nowej tendencji – zapisach dzieci na rekolekcje przez rodziców z doświadczeniem formacji duchowej mówi ks. Adrian Put, diecezjalny moderator Ruchu Światło–Życie.
Padał śnieg, choć było 30 stopni Celsjusza. W połowie lipca przy obieraniu ziemniaków śpiewałem kolędy. Wędrowałem po Rzymie, nie ruszając się z Krakowa. Takie rzeczy tylko na „trójce”.
– Ktoś mi powiedział, że Bóg jest miłośnikiem procesów. Teraz rozumiem, że nie zawsze jest pięknie i kolorowo – mówi Tymek. We wspólnocie przeżył pod Wawelem oazową „trójkę”. Co młodzi ludzie mówią o swojej wierze? Jak postrzegają Kościół?
Kto raz doświadczył atmosfery oazy, gdy z obcych sobie ludzi w ciągu kilku dni buduje się wspólnota, w której czuć, jak działa Pan Bóg, ten na rekolekcje wraca.
Pod jednym z lubelskich marketów stał człowiek, którego wygląd wskazywał na to, że dawno nie widział wody. Zapach i wygląd odstraszały przechodniów, którzy jak od muchy odganiali się od niego, gdy prosił, żeby kupili mu bułkę.
– Zawsze byłam nieśmiała. Dzięki oazie nabrałam takiej pewności siebie, że teraz nawet za dużo mówię. I już się nie boję! – opowiada Anna Szczepanik.
Ks. Piotr Dyduch, moderator Ruchu Światło–Życie w diecezji gliwickiej, mówi o jego założycielu, spotkaniu z żywym Bogiem i swoim zaangażowaniu w oazie.