Papież chce, by biskupi wiedzieli, jak mają postępować. Tylko tyle i aż tyle.
Przeszłość to coś, co trzeba zamknąć, by pójść dalej. Ale to zamknięcie czasem oznacza, że trzeba sprawę otworzyć i zobaczyć co jest w środku. Przemilczenie niczego nie leczy, w niczym nie pomaga. Ani w życiu prywatnym, ani publicznym i żadnej ze stron.
Jak to możliwe, że tylu porządnych ludzi to widziało lub o tym wiedziało – i nic z tym nie zrobiło? Zbigniew Nosowski dla wiez.com.pl
Zajmując się „oczyszczaniem” Kościoła z „pedofilii” zabrnęliśmy w ślepy zaułek, i to nie tylko w Polsce.
Warto przyglądać się, jak przebiegają procesy, których celem jest jak najlepsza ochrona dzieci także wtedy, gdy wydaje się, że sprawa chwilowo ucichła.
Zbieżność czasowa nie zawsze wystarcza do wyciągnięcia prawdziwych wniosków.
Jak powiedział ks. Zollner: “Rzecz ma się podobnie jak z wrzodem, ktory stale dokucza i zatruwa organizm – jeśli zostanie przecięty i wyczyszczony, to cierpienie i ból się kończą i rana może się goić.”
Zmierzenie się z problemem wykorzystywania seksualnego dzieci wymaga determinacji wszystkich, którzy mają wpływ na jakikolwiek jego etap. Nie ochronimy dzieci, jeśli wszyscy nie wykonamy swojego zadania.
Kościół nie jest od głoszenia własnej wielkości. Zadaniem Kościoła nie jest także zajmowanie się grzechem. Kościół jest od głoszenia, że w Imię Jezusa zmartwychwstałego otrzymujemy odpuszczenie grzechów.
Nawrócenie nie polega przypudrowaniu zła, ale na zmianie drogi, zmianie sposobu myślenia.