Kościół nie ma żadnego interesu w ukrywaniu nazwisk osób skazanych za ciężkie przestępstwa seksualne względem dzieci.
Wolność od nacisku nie polega na tym, że nie robię tego, do czego ktoś mnie popycha. Wolność od nacisku polega na tym, że wybieram dobro niezależnie od tego, czy ktoś mnie naciska i w którym kierunku.
Myślę, że wybrana przez papieża droga i proporcja tematów była optymalna. Nie sposób napominać z wyżyn własnej wielkości i mądrości, jeśli się stoi po kolana we wspomnianym wyżej "caca".
Z lektury pensylwańskiego raportu wyłania się przerażający obraz instytucji, która bardziej chroni siebie i sprawców niż ofiary. Ewa Kusz dla "Więzi".
Lektura raportu jest doświadczeniem trudnym i zawstydzającym. Na usta cisną się słowa: Zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem Ciebie (Łk 15,18). Ale widać z niego także, że Kościół uczy się na błędach.
Zarówno wewnątrz Kościoła, jak i w społeczeństwie, nie podjęliśmy odpowiedzialności za problem krzywdzenia dzieci. Komentarz Ewy Kusz dla "Więzi".
Wiele Kościołów lokalnych (choćby Irlandia) uważało, że nie muszą się uczyć na błędach innych. Zapłaciły za to ogromną cenę. Można inaczej.
Bywa, że przy wyjaśnianiu spraw związanych z ciężkimi przestępstwami miotamy się między skrajnościami. Tymczasem oba dobra trzeba zachować.
Emocje dorosłych dzieciom nie pomogą. Ani odrobinę. Wiedza już tak. Oby inicjatyw, które ją zwiększają, w całej Polsce było jak najwięcej.
Mam nadzieję, że sprawa nie jest prowadzona w trybie: „przewlekamy jak najdłużej”. Byłaby to nie tylko wielka krzywda dla Kościoła i wielkie zgorszenie, ale też wielka nieuczciwość wobec Stolicy Apostolskiej.