W Warszawie jest ich dziesięć. – Wdowy błogosławione to wciąż mało znane powołanie – uważa ks. prał. Tomasz Król, archidiecezjalny duszpasterz dziewic konsekrowanych i wdów błogosławionych.
O zachwycie Bożym stworzeniem, podpatrywaniu innych żon i nawracających się rodzicach z Pauliną Kucińską i Pauliną Skrzynecką, dziewicami konsekrowanymi rozmawia Agnieszka Napiórkowska.
Konsekracja wdów. W czarnych welonach, eleganckich garsonkach, ze świecami w rękach procesyjnie przyszły do ołtarza. Tam konsekrował je biskup. Teraz każda ma w sobie coś z Rut, Judyty, a nawet prorokini Anny.
Widok osoby w zakonnym habicie jest dla wielu z nas znakiem, iż Pan Bóg porwał ją za sobą i to było tak silne, że zechciała zostawić wszystko dla Niego. Jednak życie „na całego” dla Boga jest możliwe również poza murami klasztoru.
- Stworzył mnie Pan Bóg z miłości, ale i dla miłości oraz dla Siebie. Zanim to odkryłam, szukałam przez wiele ciernistych, zawiłych i bolesnych dróg. W moim życiu ze zła Pan wyprowadzał zawsze dobro – przekonuje Anna Wywiał z Kostrzyna nad Odrą.
O samotności, która jest darem, praniu sutanny i 178 dziewicach konsekrowanych mówi jedna z nich - Elżbieta Hurman.
Śmierć męża dla każdej z nich wydawała się bardziej końcem jakiegoś rozdziału niż początkiem. Konsekracja zmieniła tę optykę. Pomogła przekuć złe doświadczenia w dobro.
Czy mogę teraz malować paznokcie? – zapytała któregoś dnia ojca duchownego Maria Moskaluk. – A czemu byś miała nie malować? – odpowiedział.
Nie są zakonnicami, chociaż ślubowały, że nie wyjdą za mąż. Ubrane są tak, jak inne kobiety, ale ich życie nie należy już do nich. Wykonują różne zawody, ale pozostają w dyspozycji Kościoła. Czym tłumaczyć olbrzymie zainteresowanie wczesnochrześcijańskimi formami życia konsekrowanego?
Obrączka na znak zaślubin z Chrystusem, zapalona świeca symbolizująca płomień żywej wiary i krzyżyk, przypominający o męce i śmierci Zbawiciela.