Czas spędzony samotnie na misji to dobra okazja do uczenia się miejsca i ludzi.
To już drugi odpust przeżywany w formie pielgrzymki ze stacji misyjnych do centralnej misji w Chingombe. Spośród naszych 34 stacji misyjnych na uroczystościach odpustowych reprezentowanych było12. Niektórzy musieli dojść ponad 100 km.
Następuje chwila uczucia jakiejś nieporadności w momencie, kiedy przede mną stoi postać Doktor Wandy Błeńskiej. Odkąd tylko pojawiły się misje w moim życiu, towarzyszyła mi, można by powiedzieć, całkiem zwyczajnie. Dziękuję Matce Trędowatych za wiarę, miłość i świadectwo życia.
Jeszcze na początku tego roku nawet do głowy by mi nie przyszło, że mógłbym jechać do Zambii i to na dwa miesiące. Jak? Za co? Kiedy? Oczywiście, wyjazd do Afryki już w dzieciństwie był marzeniem, ale raczej takim, który marzeniem zawsze pozostaje. Kiedy jednak pojawiła się możliwość wyjazdu, nie zastanawiałem się długo – praktycznie od razu się zgodziłem.
Dużo się ostatnio dzieje w Chingombe. Trudno znaleźć czas by to wszystko zapisać i ocalić od zapomnienia czy pomyłek w przedstawianiu prawdy życia w Afryce i na misjach. Cenne byłoby zapisywanie wszystkiego w kronice, by można było widzieć rozwój i uczyć się nawet na błędach lub pomagać nie popełniać ich przez innych. Taki obowiązek pisania kronik mieli pierwsi ojcowie misjonarze i jest to teraz wielką skarbnicą prawdy o tamtych czasach.
na Światowy Dzień Misyjny: Budowanie wspólnoty kościelnej ma kluczowe znaczenie dla misji.
Mówią, że Chingombe leży na końcu świata. Aby tam dotrzeć trzeba pokonać ponad 200 km przez busz, strome górskie zbocza i rzeki. To tam pracują nasi misjonarze
Można tu zapalić świeczkę, można też zapalić skręta. W kościele można klęknąć do modlitwy lub rozłożyć się w wygodnym fotelu z drinkiem w ręku. W prezbiterium przyjąć Komunię św. lub słodkim ciastkiem zagryźć resztkę wrażliwości. Witamy w Maastricht, najbardziej konserwatywnym mieście Holandii.
Pierwsze objawienia prywatne uznane przez Kościół katolicki w XXI wieku miały miejsce w Afryce, w Rwandzie. Podobnie jak objawienia w Fatimie zawierały one zapowiedź strasznych tragedii, do jakich miało dojść w przyszłości. Płacz Matki Bożej, która objawiła się w Rwandzie nabrał szczególnej wymowy kilkanaście lat później, po zbrodni ludobójstwa do jakiej doszło właśnie w tym kraju.